poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Było takie kryterium - relacja z otwarcia sezonu Inglorious Bikers


Z lekkim opóźnieniem nadrabiam relację z krakowskiego kryterium ostrokołowego.



Odbyło się ono jak to jest już w dobrym zwyczaju na terenie C.H. Bonarka. Rozciąga się tam idealna pętla z małym podjazdem świetnie nadającym się do rozważań o odwiecznym powrocie tego samego. Trasa sama w sobie ciekawa i dużo się na niej dzieje gdy chodzi o zjazdy zakręty i proste. Pętla ma ok 1,8 km a zawodnicy pokonali ją dwadzieścia razy.


Niestety miałem okazję przejechać ją tylko raz bo na tym pierwszym zapoznawczym okrążeniu straciłem powietrze w obu szytkach! Pomimo szybkiego zjazdu do boksu technicznego uszkodzenia okazały się być zbyt poważne i akurat zapchała mi się igła którą pompowałem uszczelniacz. Zapamiętać, zabierać świeże igły na takie imprezy. Pozostało mi więc obserwować zmagania zawodników z perspektywy kibica.

Nie tak dawno celebrowałem kulturę kolarską jako kibic Paris-Roubaix. Może fakt że wysiadłem kilka godzin wcześniej z nocnego pociągu, może to że wyścig oglądaliśmy przez satelitę - ale trochę się wynudziłem. Oczywiście teraz to odczuwam inaczej i nie odpuszczę sobie następnej tego typu okazji ale z drugiej strony nie będę się oszukiwał. Wiem że siedziałem tam i poirytowany zerkałem na licznik kilometrów do mety. Niechże już skończą, dojadą. Szybciej szybciej. Do domu ciule. To było jak słuchanie bardzo długiego dowcipu a pointy nie było widać.

Tymczasem los kibica na kryterium ostrokołowym jest zupełnie inny. Będąc jeszcze pod wpływem tamtejszej kawiarnianej celebracji odczułem kryterium jako absolutnie wciągające. Złożyło się na to kilka czynników które oczywiście wychwyciłem poddałem obróbce i oto one w swej krystalicznej postaci.

Po pierwsze, zawodnicy stawili się dość licznie. Pomimo tego że obowiązywała jedyna klasyfikacja - tj. ostre koła a następnego dnia odbywał się jakiś ogórek szosowy to nie było problemów z frekwencją. Więc na każdej rundzie mój mózg otrzymywał dużo bodźców w postaci różnych rowerów, sylwetek i stylów jazdy.


Po drugie - gdy tylko zawodnicy znikali z pola widzenia pobudzony mózg wdawał się w ożywcze konwersacje z mózgami innych kibiców. Wtedy wszystko zamieniało się w coctail party, taki latający bankiecik gdzie wszyscy stoją z red bullami w dłoni i prowadzą inteligentne pełne humoru rozmowy. O rowerach, o kryterium czyli w zasadzie o wszystkim.


Gdy oglądaliśmy piekło północy - zawodnicy cały czas byli na ekranie więc siłą rzeczy patrzyło się na nich bez przerwy, z poczuciem obowiązku. Bo tak należy bo przecież oni tu są i jadą dla nas. Z rozpędu w takim samym trybie oglądało się nawet reklamy emitowane w przerwach. Nie było tej przestrzeni w której mogła się rozwinąć interakcja z innymi kibicami. Wiadomo, jak oglądasz telewizję to nie gadasz. Kryterium to innym typ zabawy dla widza. Zawodnicy pojawiają się i znikają a ty w tym czasie robisz małe chat chat. Genialne.

Po trzecie - w stawce pojawili się bardzo ambitni ludzie którzy ostro cisnęli i chcieli wygrać.  Ciekawa osoba - Dawid Miś. Na poprzednim kryterium zamykającym sezon objechał na ostrym kole zawodników cisnących na szosach. Oczywiście rozumiem że on trenuje ale jakby tak nie wszystko mi to jednak wyjaśnia.



 To mi dało temat do rozmyślań przez całą zimą a wniosków jeszcze nie widać. Dawid ściga się na ramie wykonanej w Zakładach Szybowcowych Jeżów co mnie jeszcze bardziej intryguje, jako wielkiego miłośnika polskiej myśli inżynieryjnej. Od razu mi się skojarzył taki piękny film socjalistyczny (klik) w którym grał Mikulski jeszcze na długo długo zanim miał został Klossem.


I to było o szkole szybowcowej właśnie. Wiadomo - duch polskiego lotnictwa a ostre koło. Temat rzeka. Temat wznoszący jak wir ciepłego powietrza.

Gdybyście chcieli się ogrzać w blasku geniuszu Dawida Misia to zaordynujcie sobie ramę od niego (klik). Może w tych ramach tkwi jakaś część tajemnicy?


 Dawid ma konkurenta - młodego ambitnego wyścigowca Wojtka Artyniewa z Warszawy.


 Na żywo ta dwójka jest lepsza niż Cancellara w telewizji. Zapewniam.








 Do tego leciała muzyka - szkoda tylko że nie Motorhead co by korespondowało z tematyką imprezy. Grały jakie bansy których osobiście nie ogarniam.


 Mogło być bardziej klimatycznie ale to są gusty gusty. Jeżeli lubisz bansy - byłbyś wniebowzięty. Szczególnie że Redbull lał się strumieniami.

Zawodnicy otrzymywali wyjątkowo profesjonalne numery startowe. 

 

Co jest kolejnym wielkim krokiem naprzód - ostatnio było kawałki kartonu pomazane markerem. Oczywiście pewnym minusem jest to że numery były przygotowane wcześniej i szły kolejno. Rozczarowałem się gdy płacąc wpisowe poprosiłem o numer 1945 a dostałem 1. Może gdyby istniała opcja wcześniejszych zapisów jeszcze przed wydrukowaniem numerów dałoby się to jakoś załatwić. Nie mniej - numery były absolutnie w porządku, trzymały się na zipach i można to zobaczyć na zdjęciach.

Przygotowane były też koszulki we współpracy z INTRUZ, koszulki bardzo fajne. Zwycięzca otrzymał ramę torową od Bikershopu więc jak widzisz - nagroda była naprawdę gruba.


Przybyło wielu kibiców i to jest wspaniałe. Jednak przyznaj - kibicować na alleycacie nie jest prosto. Chyba że z pokładu helikoptera. Tutaj można na żywo obserwować zmieniające się różnice między zawodnikami i to jest fascynujące.

Z miłym zaskoczeniem obserwuję jak rozwiją się ta impreza. Pamiętam pierwsze fejsbukowe relacje z pierwszych prób kryterium (w którym startowało chyba trzech zawodników...) a teraz widzę wspaniałą imprezę na której warto być i która przyciąga coraz więcej osób. Maciej coraz lepiej ogarnia trudne zadanie sędziowania na kryterium (zawodnicy się dublują itd). Podobno ma specjalny trenażer wykształcający umiejętność jednoczesnego rozumne ogarnięcie kilku szybko poruszających się obiektów. Podobno  jest to coś takiego:


Zdjęć które tak podziwiałeś nakradłem od Dziura (klik) i Przemysław Matląg Fotografia (klik). Tam też znajdziesz więcej fotografii z kryterium. Strona Inglorious Bikers (klik) także zawiera relację i umożliwia śledzenie nadchodzących ostrokołowych uniesień. Tam się też pewnie dowiesz kto wygrał.





1 komentarz:

  1. Ja to chyba sobie wydrukuję i powieszę nad łóżkiem ;)
    Dawid

    OdpowiedzUsuń