poniedziałek, 28 czerwca 2010

Białe Mapy




kai&agat. Dzięki bardzo dobrej woli Kai Dobrowolskiej.

xxx



xxx

Niewiedza to temat rzeka. Niewiedza.

xxx

Niewiedza jest też obietnicą zbawienia. Np. białe plamy na mapach. Nie wiemy co tam jest a coś jest. Jak to pobudza, animuje wyobraźnię. Niewiedza jest wspaniała. Im człowiek bardziej świadomy tego jak dużo nie wie, tym szczęśliwszy. Człowiek który myśli że wie wszystko, że cały świat ma przed oczami i nie ma już lądów dziewiczych to właściwie w pewnym sensie trup. Tylko w pewnym sensie, bo szczytem naszej niewiedzy jest śmierć. Nie wiemy czym jest, dokąd prowadzi, jak to jest. A potem?

xxx

Więc cieszy mnie niewiedza, choć częściej w samotności niż w towarzystwie. Od pewnego wieku niewiedza staje się wstydliwa, człowiek ją wypiera , to zbawcze poczucie i tworzy iluzję wiedzy. Dzieci gdy powiesz do nich coś czego nie zrozumieją, najczęściej zapragną zrozumieć. Ten pęd czasem jest ponad siły typowego dorosłego. A mucha, dlaczego mucha?

Tymczasem dorosły będzie udawał że wie a na końcu się wkurwi, najczęsciej statystycznie.

Podobno też dzieci zadają bardzo trafne pytania filozoficzne, pytania których dorośli z reguły nie poważają, jako że wymagają solidnego poczucia Wielkiej Niewiedzy.

xxx

I ja, ja naprzykład wczoraj się dowiedziałem że luksusowy award-winning magazyn kolarski Rouleur ,


że tytuł tego magazynu to słowo określające kolarza który jest dobry na wszystkich trasach - płaskich , górskich itd. Przynajmniej jeśli wierzyć im. Nie wiedziałem...

piątek, 25 czerwca 2010

Patrzyłem stanowczo tak długo w mój rower aż zasnąłem. Ta pozorna katatonia poruszyła moich bliskich. Mówią z najprawdziwszą, fizycznie doskonałą troską: poczytaj książke.
odpowiadam : kiedy mi jest dobrze...
Ostrzak wisi na schodach tak że słońce gdy zachodzi - pozornie, wszystko pozornie - to mija po drodze ten rower mój wiszący. Efekt prymitywnego obserwatorium astronomicznego mam więc na wyciągnięcie ręki. Leżałem na kanapie i patrzyłem na rower, zastanawiałem się czy wszystko w porządku, czy słońce lejące się w mostek, czy to jest w porządku?

xxx

potem zasnąłem, powtarzając sobie jedno słowo w tym jednośnie , słowo na które dotychczas nie zwracałem szczególnej uwagi.

xxx

Potem obudziłem się i ruszyłem wypełnić questa by za zarobione punkty doświadczenia opłacić marzenia o małej czerwonej tulejce z napisem TUNE i trzydziestoma dwoma otworami przez które badałbym zjawisko falowości najlepszych szprych jakie można pomyśleć, bo wszystko dla nauki, ba wszystko dla Was i od Was.

xxx

zniknął czerwony brahman pod czarną nawijką. wpierw pierwsza warstwa tam gdzie zwyklem trzymać brahmana. Oto ukryte złoże wygody. Przypieczętowane czarną taśmą izolacyjną - bardzo punk/ potem następna warstwa i oto dwie warstwy grubej owijki - tak się stal w karbon obraca właśnie.
Niepodobało mi się bo niepodobne to było do niczego ale gdy wyjechałem na spacer... co za komfort ulga i spokój... i znów specjalnie wjeżdzałem w co mniejsze dziury by poczuć że nic nie istnieje. I zrozumiałem że czekają mnie teraz miesiące syte od gwiazdorstwa, że coś się obróciło, że wstało oto moje własne demoniczne słońce, jutrznia którą obstawiałem od dawna w ciemno - pozornie, wszystko pozornie...

sobota, 19 czerwca 2010

W środku soboru

wjechałem w popołudniową starowiślną, padał letni deszcz, poczułem się przez moment jak jedno z tych bóstw któremu przyszło kiedyś zstąpić po coś albo i po nic na ziemię.

xxx

mam przy tym jakieś niewygodne siodełko, tak czasem męczące że myślałbym o nim gdyby przyszło mi założyć od nowa opus dei i wybrać jakąś stosowną praktykę samoumartwienia codziennego, od czego w chwili obecnej jestem tak daleki jak stwórca od tego co stworzone w wersji pesymistycznej. Bardzo daaaleko. Jak to było w takiej piosence:

nie mamy serc

a jeśli już
to daaaleko, daleeeko.

(Inwkizycja, Na własne podobieństwo, Daleko )


xxx

I zapadła pora choć dzień się nie zmienił. Myśleliśmy też o ostrym kole, jak to jest że tylko i jedynie w języku polskim, jedynym języku w którym można mówić milcząc, że w polskim, po polskiemu mówimy - ostre koło.
I tylko po polsku księżyc znaczy książe - bo w innych językach oznacza jedynie wyrafinowną formę szaleństwa. W jakim szaleństwie tkwi metoda, w którym to? Czy tym razem chodzi właśnie o ostateczne poddanie się rozumu, abdykację na rzecz księcia który dotąd stał w swoistym rodzaju cienia za plecami zapatrzonego w siebie króla słońce? Jakiś subtelny przytyk do klasycznej teorii polskiej anarchii, wytłumaczenie paradoksów naszego życia społecznego czy też wreszcie czwarta poprawka do najważniejszej "krytyki" Kanta?

Ostre, kształt jak piramida wierzchołkiem zwrócona ku górze symbolizuje dążenie świata do jedności. jedno przełożenie, prosty rower. tu jest jakby tego więcej by się kojarzyło.

Koło, koło to symbol uniwersalny rzeczy takich jak doskonałość, dusza, ruch wszechświata.

a w środu koła - piasta. to co nazywane bywało axis mundi - oś świata. podobno to miejsce poza czasem i przestrzenią, miejsce w którym jest wszystko naraz. miejsce od którego rozpoczęło się tworzenie świata. Miejsce najświętsze z najświętszych. punkt o najwyższej religijności. był symbolizowany zazwyczaj jako drzewo lub górę - w wierzeniach słowian tą górą był Wawel, miejsce gdzie przecinają się wszystkie linie. A Wawel od tyłu to Lewaw. Lewa - lewe, love, lawa. Taki dialog, apokryficzny - przytoczę:


-jak myślisz, kiedy było pierwsze osadnictwo na wzgórzu wawelskim?
-no nie wiem.
-śmiało strzelaj, no ile lat przed Chrystusem.
-tysiąc?
-sto tysięcy!

dziady! dziady. co w nas jest, jak wiele, jak wielka tajemnica, niepiśmienna, niema, migocząca. jakiś pulsar na dnie bezdennej duszy ledwo widoczy ale fundamentalny, a może to jest właśnie czyste tło duszy, jej przestrzeń i rozciągłość, wpatrzeć sie w to, przepatrzeć dzieje na wylot z perspektywy ostrego koła.

czwartek, 17 czerwca 2010

panta rei

Nawiedziłem ostatnio duczemiasto Kraków, bardzo szybko przeszliśmy, się samo przeszło do radosnego wykuwania nauki ducze.

DUCE, znaczy Desemantico Ultra Cycliste Eleganti. Wielki El Patron w natchnieniu wieszczym objawił nam że Desemantico jest naszym pierwszym przykazaniem, warunkiem koniecznym, kluczem prosto w ducze. Oznacza pewiem stan ducha, nastawienie wobec tego co akurat doświadczane. Prawdziwym aksjomatem jest to, że aksjomat jest możliwy. Desemantico to wycofanie ze strefy znaczeń. Widzenie jest widzeniem, a nie epifanią rzeczywistości. Dziel wszystko na cztery. Desemantico to wycofanie zmysłów, odrzuciliśmy rzeczywistość, zawiązaliśmy spisek, zbudowaliśmy więc i bombę.

Ultra
- znaczy zaangażowanie, na pełnej kurwie będąc - czyniąc.

Cycliste - wskazuje na wielką tajemnicę jaką jest dziejowa rola roweru w całym Ddziele.

a czwarte znaczy eleganti, a jest to gracja - łaska płynąca od ducze - piękno nieskrępowanego ducha - wszechswobodnej duszy poruszającej się w sposób doskonale losowy. automonokefalicznej.

zelżona została także koncepcja osoby jako takiej.

xxx

Z tego wszystkiego nie byłem w instytucie. Czeka mnie bowiem jeszcze złożenie podania o reinkarnację i zgodę na zdawania języka starożytnego w innym wymiarze.

xxx

najpoważniejszy trik na ostrym kole to wniebowstąpienie z barspinem do frondrajda . W ostateczności jakiś poważny przewrót filozoficzny, filozoficzna stoosiemdziesiątka z overlap-au-rebours.

xxx

niedługo nitto zniknie pod czarną światłoszczelną owijką na kolejne tysiące lat (bo czerwień jest kolorem brahmy)

wtorek, 8 czerwca 2010

Playboy

Z lat siedemdziesiątych, cała reszta znaleziska tu. ciao



poniedziałek, 7 czerwca 2010

Konkurs

Nie wiem jak to się skończy. Piszę już szósty dzień, nie widzę na oczy, czarnieją mi zmysły. Wsyzstko w tym wszystkim się łączy, to nawet nie jedna zupa w której tonii my są kalafior a wy to ziemniak na pół rozkrojon. Raczej koncert wszechrzeźby lodowej na zimnej plaży. Taka jest to najnowsza moda, religia ostrokołowa oficjalnie dowiedziona. Oto koniec historii zbawienia.Wszystko miałkie jak lód z doliny mak donalda. Jedna wielka słodycz substancji, bez formy. Bezbrzeżna słodka masa i plastykowy patyczek waszej i naszej "episteme".

Wpierw wam coś chciałem napisać, bo gazet dla wariatów jeszcze ludzie wstydzą się kupować więc jedna po drugiej upada. A miałem jak zawsze natrętne, znerwicowane racje za które kiedyś by mnie spalili, kiedy indziej zamknęli w obozie za pasożytnictwo a dziś, dziś jest taka wolność że policja mnie puszcza "bo to wariat, nie widzisz?" , jakby to było jakby zaraźliwe. Gdy jeździłem na pierwszym ostrym kole byłem jak indyjski mesjasz, w sklepach rowerowych rzucali mi świętą jałmużnę śrubek i darmowych suwenirów należną bożym szaleńcom, ludziom wiodącym żywot oderwany, takim co załatwiają sprawy z bogiem w imienie całej ludzkości. A dziś? A dziś ostre koło to "the next big thing" a ja dalej jestem wariatem, ale już takim prawdziwym, wolnoetatowym i mam na to żółte papiery mistrza świata.

terefere, powiecie. Mów co chcesz mówić i idź spać. Czekają tam na Ciebie po drugiej stronie wiedźmy i upiory z kastoramy.

zapomniałem co chciałem powiedzieć.

ave

p.s

chciałem tak naprawdę napisać że dziwni mnie bezbrzeżnie to, że żyjemy w kulturze łacińskiej my - słowianie. my którym łacina jest obca. język choć twór to robaczywy i najlepiej go zapomnieć we śnie, to jest jednością, łączy się tajemnymi przejściami, melodią , rytmem, słowa na siebie zachodzą. język się czuje. skojarzenia, przecież płynie w nas podziemna rzeka skojarzeń. łacina zawsze była obca. to nie nasze. my nie rezonujemy z łaciną. jak możemy do (boga w nas) mówić w obcym języku którego sami nie rozumiemy? dlaczego łacina? i znowu słyszę, stoją polacy, setki tysiący polaków i ukaz z Rzymu przyszedł po łacinie, i nam po łacinie czytają z głośnika i jakie to ładne, jak brzmi w uszach ten martwy język akosmicznej religii. a jak stają w obronie gramtyki, ojejej. dusza sie rwie by mówić w naturalnym prądzie a tu zaraz ktoś strzeli po łapach - "a nie tak sie mówi, jak ty mówisz, zła odmiana, zła końcówka los i przypadek".

był husserl i badał abstrakcyność. wiecie co to jest? abstrakcyjne to coś takiego co nie może istnieć samo. np kolor - potrzebuje jakieś przestrzeni, rozciągłości. nie sposób przestawić sobie czystego koloru, bez jakieś rozciągłości bo kolor zawsze coś musi pokrywać. tak to husserl pisał w takiej dziwnej niemieckiej zapalczywości filozoficznej która dokądkolwiek by nie prowadziła, to na około i co chwile przystając. i my mówimy "abstrakcja". łacińskie słowo. a po rosyjsku? abstrakcyjne się mówi: odwlieczone. Po naszemu brzmi jak "odwleczone". I co, inaczej się czuje serduszko? I tak cały język, od kiedy lata temu ochrzczono nas bez sensu, bez znajomości hydrauliki duszy. co za przykry eksperyment teologiczny, w imię szerzenia ewangelii podboje polityczne? a nasza kultura, nasze pieśni , rzeźby, sny nasze pogańskie? nasz własny kontakt ze światem? teraz mamy dzwonić przez Rzym? nie rozumiem Pani w centrali, dziś się już tak nie mówi, to język cezarów, oni źle skończyli.

i tak jak po niemala dwóch tysiącach lat przyszedł komunizm ze swoją ekonomią za którą dziś wszyscy pokutujemy po była to ekonomia nienaturalna , choć chcieli ją siłą wprowadzić tak do dziś pokutujemy my polacy, dusze nasze za ten gwałt łaciński kościelny na duszach który powtarzamy z polokenia na pokolenia, bo komuś się wydawało : oto recepta na człowieka, a oto mój miecz refundowany złotem cesarskim dla niechętnych. śmiać mi sie chce przez łzy jak widzę że prawdziwy polak to ten w łacińskim kościele, umoczony jako dziecko w religii cesarstwa rzymskiego narodu niemieckiego którego upatrzyło sobie nas na janczarów swojej cywilizacji. i tak sami sobie staliśmy się obcy, mówimy innym językiem niż mówi dusza nasza. mijamy się sami ze sobą. powstaje pęknięcie, ja nie wiem jak to jest ,wiele by można pisać. we mnie jest coś czego mowy nie rozumiem, i to coś chyba nie rozumie co ja do niego mówię. myślę że tak jak alkoholik nie chce widzieć że pije problematycznie, tak polak ma problem by zobaczyć to o czym tu piszę. Będzie sie bronił rozpaczliwie, jak kolarz przyłapany na dopingu będzie przysięgał na matke i budował świątynei opatrzności bożej. Jakiś skurcz, jakiś lęk, chwyciliśmy się Rzymu jakby tylko on ratował nas przed osunięciem się w szaleństwo które jest naszym środowiskiem naturalnym a którego się wstydzimy przed światem rozumnej cywilizacji. My nie logika. Nie jesteśmy na herbacie u królowej. My dzicz. Nasza episteme się rusza i paruje. Coś się jeszcze stanie. Coś nagle pierdolnie, czasy się kończą. Samoloty spadają, woda w górę rzek sie cofa, ostre koła w supermarketach.

Ale myślę co to ma do ostrego koła, a ma, i jeżeli dojechałeś do teraz to oto finał!

Więc wszystko to łączy się z ostrym kołem, tak jak przwidział to Laibniz. Wolnobieg jednak , choć świetny - nie powiem, ale oddziela człowieka od, no właśnie, od czego? Sądze że oddziela człowieka jakim jest od tego jakim chce być. Ostre jest tu symbolem, ba! Symbolem bezwiednym! I tak jak chrześcijaństwo utonęło w symbolach - z tego morza, morza symboli wyłoniło się totalnie bezsensowne , desemantyczne ostre koło. Pustka - Pista -pustka, która dzieli obrót korby od pierwszego poruszenia tylnego koła, pustka która dzieli umysł buddy od umysłu buddy i w końcu pustka która dzieli wszystko od wszystkiego bo wszystko ze wszystkim jest połączone! Wolnobieg jest akosmiczny jak chrześcijańśtwo, zrywa połączenie między przyczyną a skutkiem, wolnobieg to bóg deistów który raz kopnął w pedał i rower się toczy. Wszyscy razem, tu i teraz, oto egzegeza ostrego koła. a słowo się rzekło samo./

sobota, 5 czerwca 2010

Zegary ponad czasem

Nie powiem by nic się do tej pory nie zdarzyło. Inaugurowałem premię górską na świeżo odnowionym asfalcie, na górce za szpitalem. A zaczęło się i skończyło tak:

zbieram się do wyjścia a nestorka rodu na której zwyczaj zadawania specyficznych pytań nie znajdę określenia - pyta:

-a na wszystkie góry podjedziesz?
-na wszystkie
-a na tą za szpitalem tesz?
-też./

podjechałem, bo nie jest to żaden wyczyn. czytam też książke , a gdy skończę czytać będzie koniec świata. a nie jest to biblia.

krz