środa, 12 marca 2014

Popełniłem kilka dekolaży - bulboczące zezanie ostrokołowca!

Popełniłem mezalians. Ale nie tak od razu.

Ostre koło stoi pod ścianą i nie czuję potrzeby mu przeszkadzać. Ono musi sobie przemyśleć te ostatnie dziesięć lat posługi. Rowery myślą oczywiście trochę inaczej niż ludzie.

Oczywiście nie jest to - to samo ostre na którym te dziesięć lat zbudowano. A raczej jak powiedziałby Marks - nadbudowano. Skończmy temat.

Ostre stoi a ja jeżdżę na moim powiedzmy - zjazdowym przełaju.
I jest mi bardzo dobrze i nie widzę powodów do zmian.

I to jest ten mezalians. Zostawiłem Orłowskiego na Piście dla ramy ze śmietnika i upajam się miłością która mi daje a ja jej.

To nie koniec. Mam też niepełnosprawną kochankę wakacyjną. A co. Nazywa się Giant i jest żółta. Odkleja jej się szytka, spędzamy razem miłe chwile baraszkując na ruinach tysiącletnich klasztorów cysterskich.

Mam jeszcze trupa w piwnicy. To full GT. Swego czasu prowadziłem na nim ekspertymenty ale wszystko się zanosi na to że już się skończyły.



Przełamując front, mordując miliony

Przed wyjściem z domu - nie zapomnij spojrzeć w łóżko. Nie ma tam cię! Super!
A teraz podejdź do lustra. Pokazuję wam moje. Każdy ma swoje własne.



Fajnie! Ale czy świat jest PISTA-READY ?
Panini ostrokołowości zjadł to na świadamie.

Wiecie chciałem tylko powiedzieć że po tym o czym rozmawialiśmy zimą. Tu i tam. W tym świecie i wtym tamtem. Nie robiłem skrinów ale wiecie przecież o co chodzi. Jak po tym wszystkim mam wyjść na ostre?
Jest piórem orła moje ostre czy też nie jest?




Molly Ruchalsson - zawsze na propsie! Jest #greyready czy tylko ja to widzę?


poniedziałek, 10 marca 2014

My personal Fuhrer

Wypadałoby zacząć od swastyki. Swastyki totalnej. Najstarszego, obok sylaby OHM symbolu hinduizmu. Drzewa z którego zeszli prasłowianie. Dojdziemy oczywiście do ostrego koła na którym dalej już polecimy odrzucając słowa i wszelką symboliczność. Można o tym myśleć jako o swoistym tricku rowerowym i do tego was chciałbym zachęcić.




Jak obiecałem - swastyka jaką poznajemy ją najpierw. Jako symbol wszelkiego zła, symbol niemiecki, symbol z którym dziś walczy Putin wkraczając na Litwę pod sztandarem "walki z faszyzmem". Taki cytat. Parafraza Kanta a tak naprawdę każdego zdrowosercowego człowieka. Przywiozłem go do domu, podzielę się tu i  z wami tym odkryciem. Przypis z artykułu naukowego Piotra Bartuli. Wracam do domu i Kobieta pyta mnie - 

-niech będzie. ale kto jest fuhrerem?

Otóż znamy pewien zestaw cech fuhrera. A to kto akurat spełnia ten zestaw to jest akurat nieważne. Pomyślcie o tym jak o Buddzie. Był Śiakjamuni który wcale nie miał na imię budda, i ten Gotama z rodu Śakjów stał sie buddą pod drzewem. Skąd ta pewność? A stąd że to było to drzewo o którym wspomnieliśmy wyżej w pierwszym akapicie a takie drzewa mają czarne skrzynki dostępne w chmurze. 

Budda - przebudzony - to tytuł jak dostaje przebudzony. Coś jak - proved. Oto istota która urzeczywistniła swoją naturę - jest Buddą. Bo Budda jest tylko jeden. Coś czuję że podobnie można rozumieć to słowo Fuhrer. Nieważne kto nim jest.

I tak wraz z wszechrozbrzmiewającą sylabą ohm damy się ogłupić indyjską filozofią słowa.



Więc może ostre koło jakim je złożę jest też tylko przypadkowym urzeczywistnieniem jakieś pierwotnej praryjskiej sylaby? Czy mógłby nasz przodek jaskiniowy mieć już ową intuicję? Czuć ducha SWAGu w tych momentach gdy akurat nie było mu zimno, nie był głodny itd. 

Może by mówić o ostrym kole nie musimy mieć przed oczami roweru (ja akurat mam)? Ostatnio był taki konkurs fotograficzny (kilka takich było ostatnio) - zrób zdjęcie roweru i przyślij. Nawet chyba chodziło o ostre koło. Jeżeli o to chodzi to podzielam zdanie tych którzy zabraniają tworzenia wizerunków istot najwyższych. Dlatego tak bardzo spodobało mi się to oto moje niewidzialne ostre koło które kiedyś zobaczyłem i cyknąłem zdjęcie smartfonem, enjoy:


niedziela, 9 marca 2014

Duży efekt mocnego przełożenia.

Dobra. Nie wiem czy też tak macie. Zakładam że tak. Macie też tak że patrzycie na rower i widzicie czym jest, jakim był w zamyśle projektanta. A że Ty byłeś projektantem to widzisz to w swoim umyśle.Widzisz go jak Stwórca Człowieka. Znasz go lepiej niż on sam siebie może kiedykolwiek poznać. I wtedy możesz otworzyć okno, zagwizdać i wyskoczyć na rowerze w noc.



Czasami zanim to się stanie będziesz miał ochotę na małe sam-na-sam. Wtedy znajdziesz w rowerze coś co pozostało do zrobienia. Mały bajkfitting. Przecież rano jesteś inny i wieczorem inny też. Jesteś ciągłą zmianą. Pokaż to, wyraź. Obróć kierownicę, ustaw gripy. Nieznacznie. Nie jesteś przecież komunistą. Bliżej tobie do japońskiego faszysty. Albo włoskiego. Albo do amerykanina,ale takiego z południa. Nie z pasa biblijnego. Nie z tego południa. Z tego mroczniejszego, tego południa gdzie  krokodyle odbywają swoje plugawe tarło, gdzie voodoo, gdzie gotuje się diabelski bigos z turystów na wolnym ogniu przez pięć pokoleń. 

Też tak raz miałem. Zostałem w domu parę minut dłużej by dokonać banalnej czynności naprawczej. I wtedy zobaczyłem że kontra pękła.

Nic mnie teraz nie trzymało. Teraz byłem tru breakless, już się nauczyłem. Odwracam koło i wychodzę.

I siadam pierwszy raz od dawna, pierwszy raz od pięciu minut, pierwszy raz od teraz (wybaczcie ale tak to właśnie zapamiętałem a kłamstwem nie usprawiedliwię konwencji).

Wychodzę i wsiadam i cisnę i koło się obraca powoli jakby przyklejone jakby tarło o ramę. Normalna reakcja pamięci nerwowej. Przecież właśnie tylna zębatka zmniejszyła się o dwa zęby. Z siedemnastki na piętnastkę. Jakoś tak. 

Korby kręciły się z oporem ale koła toczyły się wyraźnie szybciej. Mniej obrotów, większy postęp. Już nie mielę jak chomik stojąc w miejscu. Kręce powoli,jadę stanowczo i daleko.

I na tym może polegać mądrość. Mało słów. Duży efekt. Koan. Mem. Mu.