czwartek, 27 maja 2010

Masz odpowiedź



Krople do oczu

"Widzenie"

skład: sól morska pozyskana z księżycowych oceanów

luźny związek z ostrym kołem

poniedziałek, 24 maja 2010

Poniedziałek Ostrokołowy

Składając ostre, święcąc mu czas i uczucie, animując je własną osobą tworzymy golema a sami stajemy się mu złotą monetą i właściwym Słowem. Nasze własne podobieństwo, nasze nieświadome dziecię wieszcze. Wpatrując się w nie wieczorami, znajdując piastę którą kupiłem w pewne piaszczyste lato tuż przed tym gdy uczepiłem się kompulsywnie stóp Boga, czy też przednie koło które plotłem we śnie a które jeździ do dziś. A wszystko to przepojone czymś czego nie nazwę, mój własny Wawel, mój Katyń i moje Palm Beach. Temat jak kompozycja szachowa typu : czarne dają mata po nieskończonej ilości posunięć.

xxx

znalezione na milano fixed

xxx

A każda nowa część w ostrym jakaś obca, trefna. Peszy mnie , blaskiem ostrzega „nie podchodź, ja do innego świata należę”. Ale po czasie spala się z resztą roweru jak Katedra Bagińskiego pióra Dukaja. Takie jest to ostre, za ładne a przy tym nieprawdziwe.

xxx

nie ma innego sposobu na magazynowanie znaczenia jak słowo. A słowo jakie jest , każdy widzi.

xxx

Gdy (Boy) wyjeżdżałem – jogiczny chrześcijanin, gdy wróciłem – alkoholiczny okultysta. Potem dowiedziałem się że to jest jak różnica między Dionizosem a Apollinem, czyli – tragiczność? Fakt, że nie mogę być jednocześnie w kuchni i w łazience. No chyba że rozwiążemy przestrzennie jednocześnie kwestię kuchni i łazienki. A tam gdzie nie pomoże nam współczesna architektura? Co ją zastąpi? Ja nie wiem, ale wiem kto wie a dzieli mnie od niego nicość (J.P.S , B&N )


sobota, 22 maja 2010

Sobotnia

"Uwaga! Ogłaszam paruzję dla miasta Kraków" 2010


środa, 19 maja 2010

księżyce


"wierni skrzydłowi"

mistycyzm rowerowy.

xxx

Ostatnio przepracowałem tydzień w fabryce telewizorów, koreańskiej - dodam by zabarwić opowieść elementem okrutnej azjatyckiej dziczyzny. Spotkałem tam osobę która głosi tzw. chrześcijaństwo biblijne a kościół rzymski ma za największą na świecie sektę. Siłą rzeczy więc mieliśmy dość tematów by przegadać w duchu dwanaście godzin zmiany nocnej. Uwielbiam bowiem wariatów. Polskich narodowców, bo to czyści wariaci - czytam ich fora, cieszy mnie wzrusza i bawi do łez ich szaleństwo. Uwielbiam chłystów , posłuchajcie wyimka z wikipedii:

Założycielem tej grupy religijnej był chłop i żołnierz-dezerter Daniła Filippow, który w 1645 roku ogłosił się wcielonym Bogiem i rozgłaszał swoją naukę wędrując po północnych guberniach Rosji razem ze swoim zwolennikiem Iwanem Susłowem, którego określał jako "umiłowanego syna, Jezusa Chrystusa".

Jakie to piękne. I skąd ja to znam?

A osoba która naklejała naklejki na kartony do których ja potem ładowałem styropian by telewizor miał gdzie spocząć, osoba ta głosiła że żyjemy w czasach ostatnich i że czytaj biblię w biblii jest wszystko napisane. Bardzo mi się spodobał te ton, wydał mi się fajny i modny przez następne pięć minut. Od teraz gdy ktoś zadaje mi głupie pytanie odpowiadam:

czytaj biblię , tam jest wszystko napisane

Słowem podstępnie wykorzystuję polski żywioł tolerancji religijnej, po trochu gardując się nikczemnym Sokratesem.

xxx

I zeszło na ducze. I zaczęłem tłumaczyć na ile się da, na ile można w łomocie maszyn wytłumaczyć coś takiego. Aż doszło to sedna, do istoty, do ostrego koła. I tu stanęły maszyny, rozpierzchły się anioły hermeneutyki i okazało się że ostre koło jest z istoty niewytłumaczalne...

xxx

można tylko próbować tłumaczyć
że to tak jakby mieć napęd
"cztery na cztery"

Ścieżka i hasło

Co ja mam wam powiedzieć? Miałem prezentować nowości z kolorowego świata ostregokoła a tu się lunapark zrobił. Przepraszam, na zgodę , oto buty

xxx

niedziela, 16 maja 2010

Po wachcie

Żyjemy w czasie biblijnym - przeskidowała mi przez głowę myśl gdy myłem twarz przed lustrem. Woda płynęła w górę, z umywalki do kranu. Zbiegłem po schodach, dopadłem roweru. Wszystkie gwinty odwrócone. Prawe stało się lewe, gwint stał się ahedem, cal stał się metrem. Sprawdziłem narzędzia - wszystkie zmieniły się podług gwintów którym służyć miały. Spojrzałem w niebo, Syn zasiadał po lewicy Ojca.

piątek, 14 maja 2010

Ostrokołowiczyzm

A jeżeli ostre koło to wolność, zen, jeżeli ostre koło to naprawdę wszystko to co napisałem a ze strachu przed szaleństwem nie publikowałem, jeżeli ostre to filozofia, wiara i klucz do dupy boga w jednym to czym w takim razie będzie koszmarnie niewygodne siodełko? Odpowiednikiem lewitującej filozofii francuskiej z połowy dwudziestego wieku?

xxx

Zabieram się do tego i zabieram. Śniło mi się kiedyś że mam tatuaże i jadę na rowerze do trików ostrokołowych a świat jest jakis taki przyjemny, jechałem po chodniku uliczki Smoleńsk. Nie mam tatuaży i raczej mieć już nie będe. Kolagen bowiem zaczął ulatywać z mojej skóry już jakiś czas temu, zresztą nigdy nie wierzyłem w to by mężczyźni mieli kolagen w skórze. Raczej inne substancje, w zależności od okoliczności dobre lub złe. Niemniej, była taka piosenka, bardzo ostrokołowa bo tytuł miała Freedom

a to przecież jak wiecie, do rzeczy. I tam artysta śpiewa

ja już nie mogę mieć tatuaży ja mam wszędzie blizny

a ja myślę że bardzo by pasowało do muzyki

ja już nie mogę mieć tatuaży ja mam koła pisty

i może o to w gruncie rzeczy chodziło.

xxx


xxx

spójrzmy na tor. tor typu velodrom. zamknięty obwód, ograniczona przestrzeń, wyznaczony kierunek ruchu i role uczestników. a teraz spójrzmy na fenomen ostrego koła. Narzędzie ze świata deterministycznego rzucone w świat niedeterministyczny. Z toru na ulicę.

xxx

Ducze to kopalnia złóż istoty ostrego koła. To łupieżcy grobu króla Dawida.


Okrutna sekta rzucająca się na niemożliwe i swym nadprzyrodzonym szczęściem dowodząca racji. Kiedyś normalne było rozstrzyganie spraw przez powierzenie ich przypadkowi, oddanie głosu Bogu. Dla nas, stało się to metodologią jak wątpienie dla Kartezjusza, naszą fenomenologią losu. My ostrokołowicze, na wpół rażeni szaleństwem, ćwierćprzytomni, my czarty czczące lubieżnie światła wielkich skrzyżowań historii.

poniedziałek, 10 maja 2010

sobota, 8 maja 2010

Słowo na sobotę

Wszystko to nieprawda, to co piszę jest zawsze lekko ściemnione, trochę tak jak paski mistrza świata wyryte na piastach Macka.



xxx

dziś myślałem o podświadomości. o ostrym kole, bo czujnik w połowie ośmiogodzinnego wykładu "bhp dla niezdecydowanych" wychwycił słowo "ostre" - słowo stanowiące królewski klucz do mojej podświadomośći. Słowo , które organizuje wszystkie moje myśli tak jak pojęcie boga robiło to u ludzi z innych epok. Słowo to jest kromką chleba na której powstanie kiedyś eksperymentalna kanapka mojego własnego -episteme--.

xxx

a swobodnie posługuję się rozumem. nie mam innego probierza myślenia niż "aby na końcu wszystko wyszło na moje". Czasem aż zawstydzę się na moment bo proceder ten uprawiam na pełnych obrotach, operując partyzancko daleko poza granicami przyzwoitości. Kazuiści przeciwko których paskal pisał swoje prowincjałki to przy mnie dzieci które jeszcze nie zrozumiały prawdziwej istoty słowa "kłamstwo".
Dziś znów się na tym złapałem. Byle dalej, jak wytrawny ostrokołowiec - w swym alejkacie myślicielstwa gdy już nie da się po chodniku zapchanym przez logikę i czasoprzestrzeń - pruję trawnikiem, schodami, przenikam przez ściany i wstrzymuję oddech aż do następnego razu. Cały ten pozorny trud - by połączyć kilka punktów na mapie wszystkich map w coś co najłatwiej by mi było nazwać z greckiego- poezją.

xxx


-wyprawa na księżyc.

(długopis na wykładzie, 2010)

xxx

A teraz najtrudniejsze. Ciemność ciemność.

xxx

Jechałem autobusem ale myślałem o ostrym kole. Jak to jest że ostre to jest taka wolność, a od razu na jednym ogniu - co to jest ta wolność.

xxx

wolność to piosenka za długa.

xxx

więc. Przecież gdy jadę to nie mam takiej kontroli nad tym gdzie jadę bo rower ma swoje , czasem siłą go muszę zawrócić bo nie mam hamulca. co to za wolność gdy lecisz bez kontroli.

xxx

no właśnie.

xxx

wolność, wolność i swobodaa.

xxx

ostre przez moment zjawiło mi się jako nasze instynkty, nasze ciemnia podświadomości. Nasz duch wewnętrzny. To co ostre robi, zależy od tego co się zrobiło parę minut temu. Nie da się guzikiem, klamką, linką zatrzymać go w miejscu. Ostre jest trochę jak koń narowisty, jak ten z obrazu "szał" , jak dziki koń tratujący krakowskie kawiarnie jedna za drugą. więc gdzie ta wolność? dlaczego się kojarzy z wolnością? bo moc skojarzeń - dlaczego jednym kobiety się ze złem a innym z dobrem kojarzą? czy rozumienie nie jest kojarzeniem a kojarzenie czy nie jest tylko tym co wyrzuca z nas podświadmość, czymś a' la śniący się sen, może się mylę ale nie da się -kojarzyć- na siłę, to samo się kojarzy, przychodzą myśli do głowy.

xxx

więc co to że kojarzy nam się z wolnośćią? może to poczucie głębokiego obcowania z czymś co samo nas niesie, a każda świadoma ingerencja w ten proces oznacza już pewną porażkę, może to za ostre słowo, ale oznacza poprostu że parę metrów wstecz popełniliśmy błąd w obcowaniu z tą siłą, błąd który teraz siłą musimy naprawić przerażeni wizją skutków ale ideał - niczym w taoizmie - zakłada nieużycie siły, harmonijny przejazd. czyż nie jest to wtedy wolność, jak nauczał straszliwy mag szachista Aleister Crowley , coś takiego i w tę stronę?



I tak dla wszystkich, nie masz żadnego prawa, prócz czyń swoją wolę. Czyń tak, a nikt inny nie powie nie. Gdyż czysta wola, niezaspokojona celem, wyzwolona z żądzy rezultatu, jest w pełni doskonała.
(AL I:42-44)

Może idealny ostrokołowiec (tak jak chrześcijanie - nikt z nich nie jest Chrystusem w pełni ale jednak potrzebna jest jakaś wizja tego idealnego zbioru cnót by się wogóle całość kręciła) tak właśnie jeździ? To właśnie czuje? A może to jakieś UCZUCIE UNIWERSALNE, ale ostre nam się z tym kojarzy bo na ulicy jednak trzeba działać i momentalnie widać efekty własnych czynów.

xxx

słowo na sobotę.

wtorek, 4 maja 2010

Ekonomia ostrokołowa



Chciałbym teraz szybko objaśnić parę spraw które tylko zarysowałem w ostatnim poście.

xxx

Na wstępie, jak wiecie, na studiach socjologicznych dostałem relatywizmem po głowie. Ale takim relatywizmem najbardziej ludzkim, gdy zrozumiałem że każdy patrzy na świat i gdy myśli że "ma rację" to gdyby wyabstrahować, wydestylować w cieple siłowni jądrowej z ludu te "ma rację" to będzie to identyczne u skina, identyczne u panka. Że ludziom się tak samo wydają że mają rację i tak samo że oponenci nie mają. I wtedy zamarłem na jakiś czas bo o to znalazłem się ponownie w punkcie zero, polskiego i wszechświatowego myślicielstwa.

xxx

Więc gdy pojawiła mi się w głowie myśl że trzeba zakazać sprzedaży takich rowerów, bo jest to granda i coś tu śmierdzi bynajmniej nie sosna syberyjska, to zaraz sam siebie zacząłem badać czy to nie moja nadprzyrodzona sympatia do nazizmu płata mi tu figle, w skrócie, czy to nie szatan mnie tu kusi rządem dusz za frajer.

xxx

A miałem dla was przyygotowaną przygodową rozprawę mistyczno psychologiczną z ostrym kołem w tle gdzie w finale ostre wybucha milionem piast. Poprostu parę myśli udało mi się zebrać w tłum, ale to długodojrzewający sort. Na dziś byłoby za dużo słów i dla mnie i dla was.

xxx

Byli i tacy filozofowie którzy twierdzili że jest czas gdy rodzące się myśli są mało wartośćiowe. Np czas wkurwienia. Jak się wkurwiłeś i chcesz brylant w klozecie przepaścić, to jest to myśl która się w nieodpowiednim czasie narodziła. Stąd choćby tytuł Niewczesne Rozważania Nietzschego który uprawiał długie spacery metodologiczne. Więcej powinno być tu w ciekawym artykule.

xxx

Więc moimi niewczesnymi rozważaniami było by zakazać rządowo ustawowo produkcji i sprzedaży tego typu rowerów. Powołując się na dobro intelektualne, duchowe i kulturowe. Tak jak oscypki obanowano by byle cieć nie robił tego z mleka i nie sprzedawał jako oscypek, bo jest to dewaluacja idei oscypka i cwaniactwo. Oscypek to pewna całość. Tak jak np aston martin. Gdyby ktoś zaczął sprzedawać niby astony martiny z silnikami od malucha to pewnie też ludzie rzuciliby się do kas marketowych bo zawsze lepiej to wygląda niż maluch. I tak można by ciągnąć dalej przykłady. Ale pewnie marketowi lobbyści w kuluarach sejmowych obciągnęli by komu trzeba i już ustawa by nie przeszła. Bo tak się zawsze robiło politykę i kiełbasę jak mawiał Bismarck, pierwszy papież z niemiec.

xxx

I przypomniał mi się tekst w Przekroju o żonie B'raka Obamy która uczy dzieci by nie jadły syfu z marketu. Nakreślono tam straszną wizję Ameryki gdzie w wielkopowierzchniowych sklepach sprzedawana jest niewyszukana pasza dla ludzi która jest tania bo rząd dopłaca do jej produkcji i przez to wychodzi na końcu taniej niż jabłko (jakże to przypomina księżycową ekonomię socjalizmu gdzie mleczarz w skupie dostawał za litr mleka trzy razy więcej niż kosztowało chwile potem w sklepie). Zresztą jabłka a ostre koła to przecież też duży temat.

No i ta pasza z amerykańskich marketów ma tyle wspólnego z jedzeniem co taki rower z ideą ostrego koła. Ale dlaczego ludzie to kupują? I tu pomyślałem - brak EDUKACJI! Kupują pasze bo myślą że oto robią świetny interes, bo nikt ich nie wyedukował nie nauczył gdzie leży Polska na mapie świata (oczywiście że w centrum).

xxx

i to miałem na myśli gdy pisałem że

"Bo kiedyyyyyyyś to jak się już coś znalazło w necie o ostrym to było niesamowicie inspirujące i od kopa się człowiek napoił duchem."

i o tym jak uczyłem się rowerów słuchając opowieści. Edukacja, głupcze. Takie czasy, że nawet pasza jest ostrokołowa. Mało jest na świecie starych rowerów do konwersji? Mało to w każdym człowieku tkwi inwencji osobistej?

xxx

pamiętam jak na początku rowery torowe kojarzyły mi się z wysoką jakością. Też w znaczeniu Gombrowiczowskim, a co! Ale tak katalogowo - to Pista był tylko Record i to dawało mi bardzo do myślenia. Nie było xenona pisty. Masterpiece, mistrzostwo. Słowa hasła klucze i imbusy.

xxx

a gdzie te tanie kiepskie rowery podzieją się za lata? po co to produkować? zużywać paliwa kopalniane, parowce, farby, ołów i czas życia chińskich robotników który mogliby przeznaczyć na lekturę klasyków.

poniedziałek, 3 maja 2010

Oszsztre

Rozumiem że ktoś kupuje takie rowery, tani i dostępny od razu.

Bo kiedyyyyyyyś to jak się już coś znalazło w necie o ostrym to było niesamowicie inspirujące i od kopa się człowiek napoił duchem. A teraz to jest tyle tych treści a połowa reklamowa i nie ma już tej formacji myślenia co kiedyś. Ja rozumiem że można się bronić w niesamowicie perwersyjne sposoby, bo ja powiem że to jak kupowanie obrazów z supermarketu (które to właściwie się powinno samemu malować) no a ktoś powie że on z niesamowitego wyrafinowania i chęci zagrania na nosie krytyce tak właśnie robi dla przyjemności że swój pałac wystraja dziadostwem z Chin stojąc jednocześnie na szczcycie świata.Ale ten kąt widelca?

xxxx

Inna rzecz że pewne szczegóły się z czasem zauważa słuchając np soczystych opisów pięknych ram czy widelców w których to weteran ruchu rowerowego jak w przebogatej mowie Rabelaisa

mówi że to było takie piękne bo np tu ta rurka się zwężała a tu był lekko spłaszczony profil itd i tak się uczyłem myśleć i patrzeć na rowery. Z rowerami jest jak z malarstwem mistrzów, się uczyć dyskursu chłopu!

Naprzykład dziś



Jak pewnie każdy z was zauważył dla ostrokołowca temat lansu to temat rzeka. Rzeka lansu i patosu.

A bez gadania okiem, powiem wam że to jak z pogodą albo z Bogiem. Kiedyś jak nie było o czym mówić to człowiek zaczął mówić o Bogu. Potem była pogoda a na końcu las. Lans, choć wszystko ma tu swoje znaczenie. To tabliczka mnożenia znaczeń. I lansu, czystego i samego w sobie, pędzonego bez akcyzy w dziurawej beczce po mięsie. Teraz to powiem. Uwaga,ten produkt może zawierać ostatnie resztki pryszczatych ślimaków.

Nie wolno mi być bezstronnym bo jestem Polakiem a dziś jest niedziela. Nie mogę oczekiwać że reszta świata przez swoje dopełnienie zbioru języków do mowy polskiej, że ten ogon komety ludzkości może widzieć przez szkiełko swoich słowników to co tu dziś widać gdy popatrzeć na słowo Lans pisane po polsku.

Bo i zdaje się że archaiczni nowojorczycy ostrokołowi, których wyrażenie "fixed gear" nie kłuje w język, że oni mówią "poser" zamiast lans. Ale to tylko dlatego że są dalej od prawdy, choć może i bliżej. Z tym że lans jest bardziej nieświadomym niedorozwojem episteme towarzyskiej podczas gdy poserstwo to przemyślana taktyka tekstylno językowa. Chyba że jest dokładnie na odwrót a gazety już kłamią ustawowo.

A cały czas jestem tak daleko od tematu, sedna, dwóch trzech bonmotów które wyrzucę z siebie jak balast z balonu by Paryż zobaczyć z powietrza jako pierwszy człowiek po Chrystusie w linii prostej i z sukcesem się zemścić na Anglii za Belgię.

Lans to temat poważny. Być może najbardziej poważny temat świata.

Lans to jak wiecie dobrze coś co sprawia że cżłowiek robi to co miał zrobić ale nie czuje tego co chciał czuć. To jest definicja słownikowa.

Sartre nam przypomniał że to co dzieli mnie odemnie samego to nicość. Lansiarz jednak wierzy że coś tam jest, coś co mnie dzieli substancjalnie i lansiarz próbuje zamaskowąć , ukryć ten haniebny brak. Zarzuca więc ukradkiem pelerynę na coś czego nie ma. Prawdziwie krakowskie zachowanie biorąc pod uwagę patentowaną technikę wyrobu precli (bierze sie dziurę i oblepia ciastem)

A Witgensztajn napisał w Tygodniku Powszechnym że o czym nie da się mówić o tym trzeba milczeć. Żegnaj więc lansie, wielkim wnuku prowincjonalnego Rzymu.

xxx


-zostaw ten rower!

xxx
słowo "rower" ma kilka ciekawych cech. np napisane od tyłu nie znaczy kompletnie nic.

xxx

a z ręką na sercu - pomyśl że choć się ludzkość od wieków zarzucała oskarżeniami o lans (np Krzyżacy sugerowali że my tu lechici sami się lansujemy na Chrześcijan, co zresztą sam nie wiem, dobrze że już nie ma Krzyżaków, takich prawdziwym którym ucinaliśmy oczy na rynku Krakowskim pod Empikiem). Więc pomyśl wędrowcze, jak to jest że lans ten najważniejszy temat świata tak właśnie wypłynął nie gdzie indziej jak przy ostrym kole? Czy to nie znaczy że ostre jest jednak lunetą wymierzoną prosto w czarną dupę świata, i na boga, nie wiem dlaczego ostre ale właśnie o to chodzi przecież...

xxx

kościelni mówią, tajemnica wiary

xxx