Popis erotyki czy retoryki, czym właściwie ma być kolarstwo? A może mundurek prosto z Raphy ma jedynie maskować fakt że król jest nagi. Co w tym sporcie znaczy - bez mięśni a może raczej - bez serca.
Reklamy mówią - always follow, never lead! A może zupełnie na odwrót. Przecież ostatni będą pierwszymi. Chrześcijańskie kategorie pasują jednak do kolarstwa jak łańcuch 11s campagnolo do trybu SACHS pamiętającego jeszcze pierwsze kupy Sheldona. Wybaczcie puryści. Ja nic z tego nie pamiętam.
Serio kupno okularów zapewni mi miejsce w szpicy natarcia na premię? A ilu ta szpica może pomieścić? Ilu kolarskich diabłów zmieści się na czubku peletonu? Prędzej uwierzę w małą manufakturę która wypuszcza rocznie hmm - trzy pary czegoś, nieważne czego. Ważne że nakład pokrywa idealnie podium.
My, Polacy - bo nie Włosi choćby nie wiem co, choćby nie wiem ile makaronu zjeść to i tak ten najlepszy - jest polski. Myśli Sofia jedząc priwiślański marakon.
Jedzmy makaron póki Włosi nam nie przypomną że jesteśmy tylko Polakami. A centrum jest tam - w Rzymie, Berlinie - generalnie - na Zachodzie. Wszędzie - byle nie tu.
Ups. Bum bum bum. Gniew i buta jest tym co napędza Ducha. Rżnij karbonem w polski bruk, ciśnij podjazd tak mocno aż się sfajdasz w najnowszy kit Raphy, Golden Saddle czy innego Geek Bike. Bo jeżeli jest jakieś niebo dla kolarzy to droga do niego wjedzie przez walkę. Kto w tej walce zginie, zatraci się, zniknie ego które krzyczy - nie, wszystko nie to, byle się nie zfajdać w portki za 150$ przed obiektywami blogerów, gdy z klamkomanetką w ręce zginiesz, wtedy żyć będziesz. W Walhalli - gdzie wszyscy, najebani jadą w szpicy natarcia na premię. A wszystkie inne drogi prowadzą - tak, tak - wszystkie inne drogi prowadzą prosto do stodoły. Tak. Do stodoły. Gdzie czeka już neverending classic condomless bikefittng.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz