piątek, 16 sierpnia 2013

Social ride do stodoły przez pola magnetyczne


Jest taki argument który zawsze przychodzi mi do głowy gdy ktoś zaczyna dyskusję o tym czy mówić na pole czy na dwór. Znamy klasyczny przebieg takiej pozorowanej dyskusji. Stare dowcipy o szlachcie wieśniokach i ziemniakach muszą paść.

Tymczasem - słowo pole  oznacza przestrzeń. Pole magnetyczne, pole bitwy, pole działania. Pole grawitacyjne. Pole powierzchni. A w końcu, sięgając do Bhagawadgity :

Arjuna rzekł: Mój drogi Krsno, chciałbym wiedzieć, co to jest prakrti (natura), purusa (podmiot radości), pole i znawca tego pola. Chciałbym wiedzieć również, czym jest wiedza i co jest jej przedmiotem.

Wyjść na pole znaczy wyjść w przestrzeń, z budynku, z zamknięcia. Też mówię na pole bo ten zwrot w miły sposób odsyła mnie do praindyjskiego eposu który jest najstarszym zachowanym zabytkiem naszej kultury. Zresztą takie tłumaczenie wydaje mi się prostsze i bardziej naturalne. Pole to przestrzeń która się otwiera.

A skoro już się pucujemy na potomków Ardżurny - co jest bardziej prawdopodobne niż to że jesteśmy synami Izraela, to mam jeszcze jeden news mrożący krew w turbo prasłowiańskich żyłach.


Otóż znaleziono nieźle zaopatrzoną skrytkę z marihuaną w grobowcu sprzed 2700 lat. Lokator miał blond włosy i niebieskie oczy.  Bo często się słyszy że marihuana jest nam obca kulturowo itd. Wnioski wyciagajcie sami.

A  teraz o rowerach. Też tak macie że myślenie o rowerach jest chorobliwe, jest rodzaje nerwicy? Obsesyjno kompulsywnej fixacji? Że cierpicie? Ja tak mam. Rama za krótka, za długa? Ile godzin nad bikeCADem to już za dużo, już patologia? Odcienie kolorów, zaploty i konwencje dręczą mnie jak nocne upiory.

 

Jest ich za dużo, a tak źle i  tak też. Czuję się jakbym ścigał tęczę.

 

 A wiecie co jest najstraszniejszą a zarazem dziwnie rozkoszną myślą? Że sprzedaję komuś mojego Orłowskiego a ten ktoś składa na nim piękny rower, taki którego ja nie umiałem dojrzeć.


 
A tak mam gdy oglądam wszystkie te strony z pięknymi rowerami, napakowane Paul Compoents i tym czymś grubo ponad to co zwykłem uważać za normę.


He he, kto wie. Może kojenie duszy ostrokołowca będzie kolejnym przebojem rynkowym, nowym lepszy, bikefittingiem? Pierwsze testy wypadły nadspodziewanie obiecująco, wypatrujcie nas na kickstarterze:




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz