Bo religia jest fundamentem tożsamości a nie piłuje się gałęzi na której się siedzi. A humor to jakaś przeklęta diabelska siła. Te najstraszniejsze bóstwa które potem długo i solidnie trzeba (?) egzorcyzmować to trickstery właśnie. Bart Simpson był tricksterem.
Ja uważałem że z rowerzystów nabijają się głównie przedstawiciele nazwijmy to - betonu samochodowego.Że jest to zawsze głupi śmiech, szydercze rżenie. Bo rower to przecież konieczność dziejowa a z konieczności dziejowej nie można się śmiać. Można uprawiać inteligenty dowcip, oczywiście. Od biedy, połowa filozofii dziejów to rodzaj absurdalnego humoru.
Pogrążałem się w takich rozmyślaniach próbując pogodzić starożytną filozofię z objawieniem Pisty gdy takie prosty rysunek rozjebał mi system. Spadłem z krzesła gdzie byłem i śmiałem się.
Jak dobre to jest... Jakie prawdziwe. Posiada nawet intertekstualne odwołanie do filmu Spokes.
A bicycle team...a deserted barn... a forbidden
sexual initiation...a mysterious intruder...a wild, non-stop orgy...an
experience that will leave you breathless!
Więc teraz siłą rzeczy gdy widzę na fejsbuku że ktoś organizuje social ride to - choć nie chcę i się bronię przed tym - to wyobraźnia podsuwa mi obraz moich znajomych którzy ledwo tylko wyjadą za miasto ściągają ciuchy i oddają się classic gay condomless bikefitting. I jest to wizja tak absurdalna i nonsensowna że żadne nadęcie nie wytrzymuje konfrontacji. Bo Pista nie znosi próżni.
Jest też serial Portlandia który oglądam - polecam. Krótkie scenki, dwoje aktorów. Ironicznie odmalowane Portland i oczywiście bystra obserwacja kultury rowerowej.
Tymczasem, there’s a movement of a younger demographic of hunters that may find a non-motorized option appealing. To musiałoby by być dopiero ciekawe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz