poniedziałek, 9 grudnia 2013

O tym jak szelenie ważne jest sygnalizowanie swoich zamiarów

Nie mam zamiaru przekonywać przekonanych. To co to raz się nauczyli wieki temu w noc przed egzaminem na kartę rowerową i od tej pory wykonują te wszystkie przepisowe gesty jakich wymaga umowa społeczena od rowerzysty który chciałby skręcić w tę albo tamtą stronę.

Apel swój wysyłam do tych którzy przemykają nocą jak myśliwce szpiegowskie. A i w dzień są praktycznie niewidzialni na swoich ultraminimalistycznych fixach.

Długo myślałem nad tym jakim językiem do was przemówić. I w końcu wiem.

Wszyscy czasami oddajemy się demonowi któremu na imię aukcje.
Siedzicie w desach, na ebayu albo targujecie się z dziadem który stanowi swoją osobą cały kapitał masy upadłościowej jakigoś klubu kolarskiego znikąd. Który śpi na tytanowych Colnago i pali nimi w piecu. A one się palić nie chcą.

I razem z wami w tym miejscu zjawili się ludzie z innego Wielkiego Miasta pełnego Samoświadomych Ostrokołowców. Już zajechali swoją autoironiczną Nyską bogaci hajsem matki. A już jedzie ekipa z Rosji tylko się zgubiła na torze we Lwowie więc macie ten kwadrans przewagi by jednak wykpić tych od Nyski i jakoś wyjść na swoje.

Więc aukcje. Wiecie jak to jest na aukcjach. Tych najlepszych. Nie trzeba zaraz machać ręką żeby wszyscy wiedzieli że wy chcecie. Czasem wystarczy drobny gest dłonią. Czasem wystarczy pomyśleć.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz