ciemną nocą
w smog
xxx
Pamiętacie, jakiś czas temu niesamowicie wyważony krakowski ksiądz Boniecki wydał taką książkę. Ukazującą sympatyczną twarz Kościoła. Dali jej fajny śmieszny tytuł by każdy wiedział że jest fajnie.
Opadła mi szczęka gdy przeczytałem. Serio? To wyobraźmy sobie teraz. Sympatyczny anarchonazista, powiedzmy - intelektualny spadkobierca Ernesta Junga. To taki pisarz niemiecki, twórca myśli narodowej który jadł kwasy z Hoffmanem.
No i nasz anarchonazista pisze książkę pod tytułem "Lepiej Palić Dżojnty niż Żydów w piecu". Fajny tytuł? No właśnie. A teraz będzie o Żydach (ale takich z Jude Gang) , dżojntach i ostrym kole.
Pojechałem dziś po książkę do biblioteki. Szybka trasa przez Błonia. Ale ile się człowiek może przez taką krótką trasę nauczyć. Po pierwsze. Że lepiej palić śmieci w piecu niż dżojnty.
Tak dokładnie. Nawet na ten lichy mandat nie może liczyć palący śmieciami. Taki ktoś zmusza ludzi do wdychania poważnie toksycznych syfów. Sprawnie obsługując piec może zatruć całą ulicę - co za skuteczność! Tymczasem co się dzieje gdy dorosły człowiek decyduje się zapalić dżojnta? Czyli świadomie zgadza się zażyć dym o wyjątkowo niskiej szodliwości. Może wtedy liczyć na arcysprawną reakcję ze strony państwa, ciąganie po sądach i straszenie więzieniem. Tu nie będzie mowy o opieszałości i fuszerce. Więc pamiętaj. Lepiej palić śmieci w piecu niż dżojnty w parku.
Aby to zrozumieć wystarczyło przejechać przez ulicę Kasztelańską. Kilka domków jednorodzinnych robi niezły klimat. Powietrze tak gęste że można by je ciąć maczetą. Bo oto jadę dalej i widzę stadion Cracovii. Wokół mnóstwo radiowozów które są tam za nasze pieniądze. Stadion Cracovii, święta ziemia czcicieli maczety. Niczym starożytna świątynia we mgle - stoi dumnie w smogu. Wokół policjanci pilnujący spokoju w cichej symbiozie z lokalnymi spalaczami śmieci.
Na stadionie Cracovii był tor kolarski. Tak. Miałeś chamie tor kolarski w centrum miasta przy Błoniach. Został zburzony dosłownie w ostatniej chwili nim fala ostrokołowego szaleństwa ogarnęła Kraków. Przebudowano stadion i nie ma już toru. I coś czuję że przez najbliższe tysiąc lat już nie będzie następnego.
Wyobrażasz sobie coby się działo gdybyśmy dziś mieli ten tor? To zwierzęce szczęście, nieustanne gonitwy, amatorskie bicie rekordów godzinnych co piątek? Jak ktoś zauważył mamy grupę FixedGearKraków a nie TrackCyclingKraków. No właśnie. A moglibyśmy mieć obie - z wszelkimi tego konsekwencjami. Zamiast tego mamy dwa stadiony piłkarskie w ścisłym centrum miasta. Trochę słabo bo mnie na przykład piłka nożna raczej nie interesuje a kolarstwo torowe za to bardzo. Może jestem nieobiektywny. Ale gotów jestem iść o zakład że imprezy sportowe na torze nie generowałyby kosztownej obstawy policyjnej ani gangów jebniętych kibiców. Ale pewnie produkowałyby kolejnych rowerzystów a już nie wiem czego miasto się bardziej boi.
Mam to silne wrażenie że Kraków jest gotów więcej zapłacić by uszczęśliwić mrocznych czcicieli maczety niż fanów pedałowania. Ale dlaczego? To musi być ta sama logika która nakazuje surowo karać za dobrowolne wchłanianie THC a pobłażać podstępnemu podtruwaniu okolicy waporyzowanym plastikiem. Weź to teraz zrozum.
I w takich momentach mam wrażenie że ta kraina jest naprawdę przeklęta. Że Żydzi (Cracovia) znów zrobili to co potrafią najlepiej - zarżnęli Mesjasza (ostre koło). Że to wszystko trwa już tysiąc lat, że kiedyś bardzo obraziliśmy nasze mroczne bóstwa i teraz płacimy za to. I że ostre koło w tej historii odegra kluczową rolę.
forma jak zwykle piękna, treść nieco bez logiki, bogdybysmy dziś mieli ten tor, pewnie nosili byśmy po nim rowery, bo wymagał on poważnego remontu jeszcze w latach '90. do niedawna ostała się tylko jedna banda. raczej bezsensem dla mnie jest nie wybudowanie toru w hali widowiskowo-sportowej i takim samym bezsensem załamywanie rąk na obiektem nie czynnym od nastu lat :)
OdpowiedzUsuń