sobota, 21 marca 2009

gremlin w markerze - kuchnia artystyczna

pokusa mazania po czymś markerem to wielkie wyzwanie dla filozofii. to czwarta władza duszy.

xx

w pierwszy ultra deszczowy deszcz pracy w Londynie wydalem chyba wszystko na torbe, wielki gremlin kreuma, i od kopa ryzykując dużo machnąłem smutną bajke o heglu. chciałem napisac MAYA ale napisałem MAJA. chciałem napisac "kosmiczna iluzja" ale napisalem "miłość" ew w którymś z języków posługujących się tym alfabetem - "bycie wyluzowanym". cóż. przynajmniej nie napisałem czegoś całkowicie z dupy, jak to sie mówi.





a potem gdy miesiące deszczy słońca i piaski miejskiej pustyni, bo co to za dżungla, więc mięsiące starły napis bo nie ma takiego markera coby czas pokonał. i po tym całym czasie walnąłem kosmogonie. miało być farbami ale okazało się że akryl nietrzyma sie dobrze kordury, tzn trzyma sie dobrze gdy położy się grubą warstwe ale to wyklucza praktycznie malowanie linii itd wiec marker jak zawsze się znalazł. a

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz