sobota, 13 listopada 2010

Prasłowiański demon szachowy

Więc wczoraj ustaliliśmy że

Rapha szyje rękawiczki ze skóry zdartej z tyłków kurierów.

i że ma owce karmione węglem które dają karbonowe runo.

kto pojechał po runo ten pewnie już to wie.

xxx

Jechaliśmy do Tyńca wczoraj. Rowerowym hajłejem krakowskim, ścieżką rowerową biegnącą przez samo serce pejzażu ducze. Jechałem wczoraj przez Przełęcz Leśmiana. To ciągle moja ojczyzna, ta do której można trafić tylko na rowerze. Zawsze gdy widzę kamienisty zjazd wyjmuję palec z kieszeni, wskazuję na przednie koło i wszystkich ładnie przepraszam.

Co do mojej ojczyzny i jej krain geograficznych. Mozolnie sunę przez kartki papieru jak robak (na drugą stronę w kwantowej paraboli świata). Jechałem wczoraj do Tyńca, przez najczystsze ziemie ducze, te na których wzglądem wierzeń można jedynie uzyskać doświadczenie. Zaszło słońce, świecił powidok rozciągnięty na chmurach które magazynowały światło i kolor jak wielkie tranzystory. Oświetlenie było magiczne, efekt - jakby ktoś otworzył rzeczywistość w Irfanviev  potem image/effect/blur blur blur (da cape at fino). Bo lud wiosek podkrakowskich , depozytariusz najczarniejszej pamięci (Polska - to kraj naród duch który wyrzekł się własnej historii , a zarazem najdoskonalszy wyraz człowieczeństwa - CHrystus. Bo każdy człowiek na świecie jest Polakiem ale tylko Polak to sobie uświadamia) więc ten lud podkrakowski palił liście na podwórkach swych wiosek nadwiślanych i wszystko było zaciągnięte dymem , zamalowane jak zupa śmietaną. W tym dymie jak indiański szaman z szamalem, po chwili pojawiły się chochoły. Jednak jest coś w tym że klasyczną rdzenną polską "religią" jest szamanizm a przynajmniej jakaś mocno pojechana wersja szamanizmu, szamalizm a może nawet wudu (dobrze gada, wudu mu!)

xxx

paradoks. na rowerze męcząc się odpoczywam - zgadaliśmy się z Przemkiem sunąc kolejny podjazd kamienisty zalesieni już z zewnątrz jak i od wewnątrz (minęliśmy zjazd podjazdem). im bardziej się męcze, tym bardziej odpoczywam. męcze się męcze męcze a w końcu zasnę, zmęczony i wypoczęty. paradoks.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz