niedziela, 16 września 2012

Velotomia

Na początku chciałbym złożyć krótkie oświadczenie. Nie mam nic przeciwko tatuażom. Ładne są ładne i pewnego dnia za górami za lasami zrobię sobie jeden, okultystyczny symbol wyryty pod skórą.

VELOTOMIA.


Jakiś czas temu kolarz pierdolnął w dziecko nad czym garbi się dziś pół polski. To dobra okazja by Ci co chcieliby by kolarze ćwiczyli jedynie na specjalnych torach mogli wyartykułować swój głos. Jeżeliby oznaczał to że w Krakowie powstanie specjalny tor gdzie specjalni kolarze ćwiczyliby na specjalnych rowerach Swe specjalne dyscypliny to czemuby nie.

Naprawdę, jeżeli do tej pory nie widziałeś jeszcze tego nagrania gdzie dziecka wybiega przed kolarza w Toruniu przy ulicy o znaczącej nazwie - Mickiewicza,  jeżeli jedynym miejscem jaki odwiedzasz w sieci jest ten blog i nawet poczty nie sprawdzasz więc wiesz że bywa ona świątynią Pana, jeżeli nie widziałeś tego filmiku to możesz go obejrzeć.



Którą tutaj można zobaczyć na obrazku w czarnej pętli.

xxx

Nie chciałbym więc dalej dziubać prostych dyskusji w której zatraciła się żądną tematów zastępczych Polska. Zapytam tylko tak. Czy jeżeli jechałby ktoś samochodem bez prawa jazdy bo np. ktoś mu je odebrał za jazdę na rowerze po dwóch piwach, czyli w świetle prawa "nie powinno go tam być" , to wtedy też za zaistniały wypadek obwinialibyśmy go na zasadzie "że nie powinno go tam być"? Przecież to pierwszej wody gdybanie, najprostszy i zarazem najgorszy sposób na postawienie fałszywego dylematu. Co innego, jeżeliby np. ostrokołowiec pędził po szkolnych korytarzu albo galerii handlowej na pełnej piście i ktoś by mu wychodząc np. z Księgarni wszedł pod koła - to co innego. Wtedy faktycznie osoba wychodząca nie mogła pomyśleć że zaraz być może przetnę drogę rozpędzonemu pojazdowi więc lepiej się popatrzę.  Czy naprawdę ktoś myśli że dziecko które nie jest świadome tego że na ulicę się nie wbiega bez uprzedniego obadania czy coś nie jedzie, że to dziecko było doskonale zaznajomione  z tym że istnieje nakaz jazdy ścieżką rowerową, czego nie są do końca pewne najtęższe umysły krakowskich działaczy stowarzyszeń rowerowych i w oparciu o tą jednoznaczną wykładnię prawa rowerowego oparło swoje kalkulacje jakiekolwiek by nie były i się wpierdolił śmiało na ulicę? Ścieżka była po prawej czy po lewej stronie, zgodnie czy niezgodnie z kierunkiem jazdy rowerzysty? A czy był znak nakazujący jazdę, zakazujący ruchu rowerowego a jeżeli tak to po której stronie rowerzysty? A czy ścieżka nie kończyła się przypadkiem za 20m w nieoznakowanej czeluści z której kiedyś wyłoniła się prapista? I to dziecko, które nie wie że nie można ot tak wyskakiwać zza samochodu na jezdnię jeżeli chce się żyć miałoby doskonale wiedzieć że w tej oto sytuacji choć arcyskomplikowanej kompozycji prawnej którą ono jednak rozwikłało swoim szachowym umysłem dwunastoletniego Chrystusa który mógłby nas, miejskich rowerzystów nauczyć rozumieć co mają na myśli twórcy prawa nas dotyczącego, który jak Chrystus objaśniłby nam słowa psychopatycznego i okrutnego Jahwe - miałoby wiedzieć że przecież rowerzysta ma obowiązek jazdy po tej tam ścieżce więc teraz już można - hop? Jak Jahwe bowiem tworzący prawo żądają byśmy się odnaleźli w świecie sprzecznych zakazów. Więc mały anonimowy Chrystus by nam to wszystko wyjaśnił. I dlatego ten rowerzysta chciał go zabić.

I w to wierzą ci co spożywają ropę naftową jak komunię. Dla których piękniejszy niż dym z kadzielnicy na mszy trydenckiej jest stanie w korku jak w procesji i okadzanie naszego świata spalinami.

xxx

O tym jednak nic. Co ciekawe, zauważyliśmy że na 10 sekundzie filmu coś się oddziela od rowerzysty w momencie uderzenia głową o asfalt. Oddziela i sunie dalej, niezależnie, jakby człowiek był tylko jego chwilowym żywicielem którego może sobie ot tak zostawić, złamanego i uprzykrzonego i popierdolić jakby nigdy nic dalej.

I wtedy powstało pytanie czy ta jego dusza ważyła klasyczne 21 gramów czy miał lekką nawiercaną.

xxx

I niby takie żarty, ale w sumie można duszę nawiercić i znając was pewnie byłaby nadreprezentacja takich którym ten zabieg zaaaplikowanoby jeszcze przed pierwszą komunią z zalecenia pedagoga szkolnego a może nawet w łonie matki. Jeżeli można chrzcić dzieci jeszcze w łonie matki to co tam. Tu jest nawet dość dokładna instrukcja. hell yeah!

xxx

Więc czy jeżeliby już wszystko miał odpicowane i karbonowe taki fanatyk to czy na koniec uciąłby sobie kawałek duszy szpikulcem do lodu (przecież 6 gram jest warte wszystkiego) i ścigałby się na paraolimpiadach. Co z tego że w sprincie na torze nagle zapominałby pedałować. Nie rozumiałby przecież co w tym mogłoby być niepokojącego.


xxx

Lobotomie wykonywaliby serwicanci rowerowi bo gmeranie na oślec szpikulcem w mózgu mogliby wykonywać nawet fryzjerzy. Parktool zrobiły narzędzia.

xxx


 Potem to przeniknęłoby do hipsterstwa tak jak prastare święta bożego narodzenia przeniknąły do katolicyzmu i są odprawiane przez ludzi którzy nie rozumieją po co je odprawiają. Tak samo hipstersi którzy już są dokładnie zatauowani i zmodyfikowani cieleśnie jebnęliby sobie lobotomię. Na swój sposób to musi być ultra ciekawe jako doświadczenie. Byłyby podziemne salony bo przecież nie można legalnie kaleczyć. Stare zestawy do igieł na ebayu osiągnęłyby  dobrą cenę.

xxx

Ale czytałem że jeżeli mamy dwóch bokserów tak samo dobrych a jeden z nich czytałby Prousta to ten by wygrał. No ale kolarstwo jest mniej skomplikowane taktycznie niż boks. A niech to. Naprawdę chciałem na końcu dowieść że wcale nie opłacałoby się gmerać w mózgu ale sześć gram na podjeździe może decydować o złocie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz