Żyjemy w czasach biblijnych. Lans to wstyd pierwszych nagich rodziców którzy zjedli owoc z drzewa lansu (chcieli się wylansować, skuszeni reklamą przez "gadającego węża" ). Przeżywamy ten motyw ciągle w kółko podług wiecznego powrotu (straszliwego) Nietzchego. Nagich rodziców którzy zrozumieli że są nadzy gdy usłyszeli boga, który jest rosyjskim inteligentem wiecznie antysystemowym. I zrobiło im się głupio i zrozumieli że dali się zrobić w jabłko (aplle, aj pod, symbol lansu i hipsterstwa).
xxx
ostre koło jest natomiast zbawicielem. nie mam pojęcia jak, żyję na kredyt, myślę na kredyt korzystając z tego zabawnego prawa że człowiek każdą wymyśloną bzdurę jest w stanie udowodnić i wpleść w "jeden wielki doskonały kształt". To jest jak perła, ziarna prawdy itd. W życiu nie ma nic ponad mądrze pojętą przyjemność.
xxx
Czas i przestrzeń nie istnieją. Dlatego wszystko jest już teraz, więc jest i apokalipsa.
Myślenia zaczynać od końca, odwrócić wszystko. Możemy wziąść apokalipsę za horyzont, wyznawać wiarę w nią, nawigować podług niej a zarazem bezpiecznie plątać się na ostrych między Dymem a Kolorami. Tak jak żeglarze pływają po morzach nie bojąc się tego że mogą rozbić się o gwiazdy według których kierują swój los.
xxx
Apolipsa - taki sztuczny horyzont w moim ostrym kole. Gdzieś na tym klasycznym kokpicie obok licznika dekadencji, oczywiście, zepsutego jak wszystko inne,
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz