poniedziałek, 30 listopada 2009

sobota, 28 listopada 2009

czwartek, 26 listopada 2009

obrazy




do muzyki current 93/om

środa, 18 listopada 2009

odtáddotád

kiedyś chodziłem po Krakowie w koszulce sportowej jakiejs reprezentacji egzotycznego kraju. i tak chodzil jakies dwa lata w sezonie letnim, chodzilem na planty siedzialem na plantach chodziłem tam i z powrotem jak to czlowiek chodzi gdy nie pada. i nagle, niejaki elpatron zwrócil mi uwage ze defacto chodze w koszulce z bialá gwiazdá na piersi wiec teoretycznie dokonuje coming outu w strone jednego z krakowskich klubów piłkarskich - Wisły. W dodatku klubu milicyjnego posiadającego wielu wrogów zdecydowanych na wszystko, wiec sytuacja tym bardziej okazała sie niewygodna. i tak niechcácy przez dwa lata chodzilem sobie dwuznacznie w koszulce jakiejs tam egzotycznej drużyny, wogole o tym nie wiedzác.

i teraz sie okazuje ze jak jezdzilem na ostrym kole kiedys to niewinnie. a teraz coraz wiecej milczácych osób fabrykuje sobie w glowie pewne teorie na mój temat (na temat kazdego ostrokolowca w miescie) , teorie niepochlebne, rodem z najczarniejszych zakątków polskiego internetu. i tak nieswiadomie okazalo sie ze swoim rowerem opowiedzialem sie po jakies ze stron swiata, które sa im znaczáco przeciwlegle. jak mezczyzni kobietom, jak cracovia wisle. i tak jak mezczyzne chce sie urazic, porównuje sie go do kobiety. dosc sprytny zabieg, trzeba przyznac. wiec teraz co? ostrokolowcy na tapete swiata? po zydach, oblákanych, czarownicach i homoseksualistach? i kto to wszystko robi? kim sá ci wykluczajácy? kto slyszal kiedys o nich?

a jak o homoseksualistach. temat rzeka. ale jak to sie mówi jest homoseksualista i jest gej. gej to jakby kulturowa postac tego pierwszego. taki powiedzmy punk czy skin, podczas gdy homoseksualista to taki hmm no powiedzmy astygmatyk czy praworeczny. gej to tozsamosc kulturowa gdy homoseksualista to cos glébszego. tu mozna wogóle zanegowac wszystko ale zabawmy sie chwile tym rozróżnieniem prosze. otóz pomyslmy jakby to wygládalo gdyby to przylozyc do spraw ostrego kola. kiedys gdy jeździłem na torówce i ktos mi zrobil zdjécie na rynku w Krakowie, a bylo to tak dawno, to w sumie poprostu bylem kolesiem który zasuwa na torówce, a torówki sá fajne. no bo sá. a dzisiaj jestem ostrokolowcem, nie jakims pojedynczym kolesiem który zasuwa na torówce ale ostrokolowcem. elementem światowego spisku który odciága prawdziwych mézczyzn od MTB do niezrozumiałego zachwytu nad niezrozumiałym fenomenem.

poniedziałek, 16 listopada 2009

every Car is TANK!


antysamochodowo, w domysle prorowerowo, plus dna tajemne

niedziela, 15 listopada 2009

Dlugie zdania

mam super pomysl na biznes (mam tak średnio dwa razy dziennie, ostatnio wymyśliłem dyby dla niemowląt)
otóż założę serwis internetowy, gdzie pod pseudonimami bede pisal celowo całkowicie bzdurne felietony rowerowe, starając sie glosic w nich tezy ktore oburzyłyby jak najwiecej osób, popierając te tezy argumentami które wywolalyby poziomem swego farmazonizmu zrozumialá agresje i chęć odwetu u jak największej ilosci osób, konczyl szerokim "co wy na to?" , "chce uslyszec wasze zdanie" i albo stawial numer sms typu 7244 (sorry adam) albo poprostu robil forum i zgarnial kase od reklamodawcow za liczba wyświetleń strony. Pierwsze posty atakowałyby felieton a nastepne atakowaly poprzednie. W kraju takim jak nasz, na tym etapie rozwoju ducha Narodu bylaby to wspaniala rynna którá wkrótce poplynie rwáca zlotonosna rzeka nadpobudliwosci umyslowej lejácej sie ze wszystkich szesnastu województw. A ja postawilbym turbinę na jej drodze, rowerowá ducze turbine, normalnie ja - faraon, syn boga, ujarzmiłbym Nil Polskiego Polactwa, zirygowałbym go podstępem. Nastepnie za pieniądze z portalu zbudowalbym piékny tor kolarski w Krakowie z drewna zrisajklingowanego z drzazg z krzyża pańskiego, velodrom który bylby zarazem swiátyniá Ducze (juz o to najlepsi architekci świata by sie postarali), stadion który zrobilby to, co wierzy Babel sie nie udalo- zebral wszystkie języki do kupy i dokopał bogu z wyzyny ostrokolowego szaleństwa. to co, kto jest ze mná?


xxx


i jak juz sie odkrylem, ze tak, tez czytalem felieton antyostrokolowy. Kwa, dlaczego moje wpisy oto tutaj nie wywolujá takiej burzy komentarzy? dlaczego trzystu nie pisze - nie, o przyjacielu, mylisz sie w swych tezach, bládzisz w zalozeniach o miejscu zwiázania ostrego kola z umyslem, a pamietaj że parvus error in principio magnus est in fine itd itp. Tym bardziej wiéc, tu w tym nawiasie jest swietna okazja bym okazal swe nieudawane wzruszenie i podziekowal serdecznie wszystkim którzy sa tu, towarzyszá i czytajá, a szczególnie tym którzy piszá cos w odwecie, , dziekuje wam za obecnosc, wspomne za Wami u Pana.

xxx

tymczasem wracajác do antyfelietonu (zauwazcie ten wieloznaczny podtytul jego - próba samobójstwa.czyzby strzelajac do bramki ostrokoloców autor sam-se strzelil w bramke? oto przyklad jak trzeba uwazac na slowa, zawsze i wszedzie, tu i teraz ) - wpadly do glowy mysli.

xxx


Q

W gruncie rzeczy zaczynam podejrzewac, ze w przypadku ostrego kola bardziej chodzi o styl, niz wspomniana - dla mnie teoretyczna - przyjemnosc z jazdy.


A

a jezeli chodzi o styl przezywania przyjemnosci z jazdy? dobra, to bylo pytanie podchwytliwe jakkolwiek nie pozbawione pewnego sensu. a czy w byciu country gentlemanem w piéknej wsi angielskiej gdzie chodzi sie na dlugie walk ` i z psem chodzi o styl czy pewná - dla mnie oczywiscie teoretyczná bo nie jestem takowym - przyjemnosc z Zycia? pytanie to traci w pewnym momencie grunt jakiejkolwiek przydantosci. chodzi o jedno i drugie. ale jak rozumeim autor zapytuje czy moze tam tkwic czysto zwierzéca wygoda i przyjemnosc. zapewniam ze ostre kolo dostarcza pewnych niezwyklych wrazen dynamicznych plynácych z jazdy , odczuc nieporównywalnych z wolnobiegiem (poprostu "innych", rower zachéca do zupelnie innego poruszania sie ) ale podobnie jak w seksie, by to poczuc, trzeba sie wyluzować i jechać swobodnie. a tego poziomu ostregokola autor pisząc nie osiágnál.

xxx

i nasunęło mi to taká mysl, ze my jezdzácy na ostrych kolach, jesteśmy jak ludzie którzy doznali laski wiary, nam zostalo objawione i poczulismy o co chodzi. bo widać ze możliwe jest by ktoś sprobował ale to cos pozostało przed nim ukryte.

xxx

a gdy chodzi o katolicyzm i ostre kolo. to temat rzeka, ale na dzis (na niedziele poprostu) :
jednym z grzechów naszego polskiego chrześcijaństwa (parvus error...) jest to, ze przyjęliśmy je w lacinie, w jezyku niezakorzenionym w naszej podświadomości (a byly inne opcje jego przyjęcia, bo jakbysmy nie przyjeli wogóle toby nam najebali i nie chcieli z nami gadac, poczytajcie co pisza o poganach w ówczesnych kronikach) , wiec przyjelismy je w łacinie, tak jak dziś przyjmujemy coraz częściej fixedgear , zachodni ryt ostrokolowy, zamiast szukać naszego - bierzemy poprostu duchowá franczyzne.

piątek, 13 listopada 2009

kategoria czternasta

ostre kolo przechodzi przez pewien problem który rozłożył katolicyzm na lopatki.
stało sie religiá panującą, zaczélo przyciágac oportunistów i konformistów.
wytworzyło własny przemysł dewocjonalny, własne dobro i własne zło.

xxx

niedziela, 8 listopada 2009

a w niedziele pójdziemy na wszystko.

jak to jest ze komputer jest w stanie postawić mnie w sytuacji tragicznej nie dopuszczajác przy tym boskiej interwencji?

musicie bowiem wiedzieć ze wyrafinowany program szachowy ktory pije ze mná kawe rano i wieczorem dysponuje mocnym narzędziem do analizy które to narzędziem czasem wypluwa z siebie komunikat : DESTINY CANNOT BE CHANGED. wiec to nie jest sytuacja tragiczna, ta bowiem stawiajac czlowieka w sytuacji bez wyjscia robi przestrzen dla boga który przychodzi znikád. tym razem poprostu bardzo milo przegrałem w szaszki .



xxx

wiec gdy juz w bogatej symbolice ustaliliśmy jak to czasem milo nie jeździć na ostrym kole, szczególnie gdy szukamy wrażeń najczystszych , by byc jak naukowcy którzy badajá pierwszy ulamek sekundy po Wielkim Wybuchu mnie-jako-ostrokolowcy, jesteśmy az tak ciekawscy ze nie jemy i nie spimy az dostaniemy WSZYSTKO. to powiedzmy sobie ze czasem tez inne bonusy plyná z niejeżdżenia.
powiedzmy sobie szczerze ze jeżdżąc na ostrym gramy troche role celebrytów. nie jestesmy niewidzialni dla ludzi na ulicy.o nie. zawsze ktos cos powie. pozwoli sobie na pogawędek, zada pare pytan. plus cala masa szepcących za plecami, pokazujących palcami, mantrujácych ceny czésci, osadząjácych za lans i pedalstwo, o koniunkturalizm intelektualny. ile to czasu minélo od tych lat gdy zwracali na ciebie uwage jedynie ludzie wtajemniczeni, którzy czesto mówili ciekawe rzeczy. dzis jestesmy modni. czasem wiec wyjsc na miasto ze "zwykłym" rowerem pozwala oczyścić sie kulturowo, stac sie normalnym rowerzystą, stac sie na chwile kimś więcej niż tylko "ostrokołowcem".

sobota, 7 listopada 2009

nuta sobotnia.

zostało jeszcze tak wiele do powiedzenia o ostrym kole.

xxx

tymczasem zawiodę tych, którzy mieli nadzieje na to ze dorabiamy tu filozofie, snujác bajki dla zamożnych- zawsze wieczorem przy zapalonych świecach i wtórze gry skrzypiec na krakowskim Kazimierzu. nie, nasze oczy sa poprostu bardzo szeroko otwarte, niestrudzenie śledzimy to-co-jest.

xxx

myślę ze długotrwała niejazda na ostrym kole może zadziałać podobnie jak deprywacja sensoryczna. ( odcięcie czlowieka od bodźców zmysłowych z tzw swiata zewnętrznego co skutkuje przebiciem sie do świadomości wszystkich tych subtelnych sygnałów ze środka głowy których normalnie nie czujemy tak jak nie słychać tykania zegarka w dzien itp.) wiec takie dlugie nie-jeżdżenie moze spowodowac ze gdy juz wsiádziemy na ostre kolo to poczujemy sie na nim bardzo swiezo i na nowo poczujemy wiele rzeczy które z czasem staly sie normalnosciá. Normalnosciá której nie widac, na zasadzie -

cisza ciszy nie słyszy
czas nie czuje czasu

Leśmian


taka przerwa oczyszcze nasze receptory ostrokolowe, odblokowuje synapsy zablokowane codzienná praktyká. przeciera je z kurzu by za jakis czas na nowo rozblysly, nasze neurony odpowiedzialne za to co tutaj badamy, napojeni lekkostrawna kawá.

xxx

osobiscie lubie pojezdzic na wolnobiegu dluzszyc czas, wtedy i on staje sie dla mnie nowosciá by potem z rozmachem "odkryc" ostre kolo, zostac uwiedzionym raz jeszcze przez najwazniejsze prawo dynamiki.

xxx

bo przecież gdybyśmy wszyscy jeździli na ostrych kolach to wolnobieg byłby ostrym kołem.

piątek, 6 listopada 2009

Post o maśle

przegralem w szachy z komputerem i bede jeszcze dlugo przegrywal.

ale pewnego dnia wstanie nowy ksiezyc i zniewole fritza ósemke. a po nim przyjdzie fryc dwunastka deep edycja na dwurdzeniowe procesory opalane sloncem ale ja juz bede gotowy. tymczasem niech zagotuje sie woda na kawe. czarne amen : ave.

xxx

czym rozni sie ostre kolo od wegetarianizmu? wegetarianizm ma nature zakazu. tymczasem ostre kolo nie wplata czlowieka w obrecz moralnosci, karmy. jest kolem czystym, wiecznie w ruchu, wolnym od poczucia winy.

xxx

pewnego dnia zawazyliscie ze od dawna nie odtrábiam swiezych produktów prosto z najnowszego wydania KolorowegoSwiataOStrokolowców, nie pisze co u Raphy slychac, nie zdradzam swoich najwiékszych tajemnic.

xxx

nie powinieniem o tym pisac, ale napisze bo wiem ze chcecie to uslyszec. nie podoba mi sie slowo #fixedgear#.

xxx

gdybyscie kiedys zastanawiali sie w czym skladowac nadmiar gotówki, w euro , dolarach czy funtach - z czystym sumieniem polecam jako lokate biale tylne dyski torowe campagnolo o strukturze plastra miodu, kolczugi rycerstwa wspólczesnosci.




xxx

dzis w tesko zobaczylem na pólce ksiázke :pan samochodzik i bezduszne cwele:
jeszcze jedna taka noc i moge zobaczyc :pan samochodzik i ostrokolowcy: (szukanie jakiegos artefaktu w ruinach starego toru kolarskiego, albo cos. zli dzialacze zwiazkowi PZKolu probujacy przeszkodzic panu samochodzikowi, nagle zwroty akcji i bezsensownego poscigi na torze)

a potem przy kasie stojác znów widzialem w telewizorze zawody torowe wysokiej rangi. pisze znów, bo jakos ciágle trafiam na nie stojác zawsze w tej samej kasie w tym samym tesco. a z obserwacji tego telewizora stojacego na stoisku telewizji cyfrowo-kablowo-naturalnej wywnioskowalem ze nie leci to tam na okráglo. czyli juz mamy jakis dziwny przypadek, czyli jednak cos jest na rzeczy, oto punkt wyjscia do myslenia, zmyslania prosto z glowy (jazz!).

xxx


jedná z dróg indukowania swiadomych snów (które podobno indukujá sie czasem same bez naszej pomocy podobnie jak tzw oswiecenie) jest zapisywanie swoich marzen sennych i ich analiza, czytanie tych notatek przed snem. i tak z czasem umiejetnosc pamietania snów sié wzmaga (ach, czy wszystko mozna porównac do miésnia?) . i mysle ze podobnie jest z rzeczywistosciá która od snu rózni sié znów nie az tak bardzo, ot, najwyzej tak jak sto talarów od stu nieistniejácych talarów. w zasadzie jedyna róznica to istnienie które jednak nie zmienia nic w samym przedmiocie.

chyba ze to bóg. ale boga zostawmy sobie na sam samiutki koniec.

xxx

i ostatnio tak mysle o tym czasie gdy poznalem ostre kolo, gdy znalem je w taki surowy sposób i staram sie zbadac ten czas, sam dla siebie i troche dla was. taka mala osobista wyprawa . poplynác lódká w góre rzeki czasu na spotkanie tubylczych uczuc z przeszlosci.

xxx

najwieksze przezycia z zakresu pólprzytomnosci mialem gdy bylem konfrontowany z losem jako takim. tak, LOS jest naszá NAJWIEKSZÁ JAZDÁ (tá przezywaná jako trip i tá przezywaná jako Zycie ). Ludzkosc dalej ma bardzo male pojécie o tym czym jest los, co na niego wplywa , czym sie kieruje. tymczasem stykamy sie z nim codziennie a przynajmniej z efektem jego dzialania. ot komus spadla cegla na glowe. mógl nie wychodzic z domu. czy aby napewno

mógl?

zwykle nie mysli sie o tym, gdyz jestesmy wychowywani bardziej na to by byc ekonomicznie przydatni do pracy niz by byc egzystencjalnie i myslowo samodzielni. wiec dla takiego nie przygotowanego czlowieka zetkniecie sie z czystym faktem losowosci swojego zycia jest zatrwazajáce. mysle ze powoli wiecie o czym mowie ale jeszcze nie do konca...

pomysl ze ktos daje Tobie scenariusz Twojego zycia do réki. od poczátku do konca. albo ze ktos daje Tobie narzedzie ktorym mozesz dowolnie wplywac na swój los. absolutnie absurdalnie dowolnie.

i to juz wiécej, nie chodzi o samo czyste przerazenie na mysl o fakcie ze mozesz zginác wychodzác z domu, ale ze los jest czyms tak bliskim Tobie, przerazajáco bliskim, nieustannie przerazajáco bliskim, czyms najwazniejszym w zyciu a zarazem tak bardzo jeszcze nierozpoznanym. tak to zapamietalem po tej nocy gdy kubem kawy z mlekiem wygládal bardzo inaczej niz zwykle.

xxx

i wspominajác ten wizyjny stan totalnej dysocjacji mysle ze gdy spotkalem ostre kolo, to zobaczylem w nim te wlasnie zródlowá losowoscś , te dla czlowieka najwazniejszá. ze ma ono w sobie ISTOTNY element losowy niczym maszyna totalizatora (takie bardzo proste porównanie).

po pierwsze, gdy budujesz je samemu to rower obrasta czésciami naklejkami itd i tak jak osoba zmienia sie spotykajac np ludzi którzy já inspirujá,a wszystko to jest w najwyszym stopniu przypadkowe, tworzy sie miszmash jak tablica pamiatkowa gdzie wszystko cos po sobie zostawia. Powstaje portret pewnego jedynego w swoim r o d z a j u punktu perspektywiczej obserwacji bytowej (bo w swiat zawsze spogladamy z JAKIEGOS punktu) i zapisu podrózy tego punktu przez rzeczywistosc. i w ten sposób jest odbiciem swojego wlasciciela. troche zarzuce Barbará Skargá , kobietá która byla niesamowita bo wyslali Já na sibir na dziesiec lat a ona wrócila z taká luká i mimo to zrobiła kariere w filozofii. no niemniej, pisala ona ze:


separacja jest istnieniem w swiecie wlasnych zainteresowan i interesów. To zwykly sposób ludzkiego zycia, bycia dla siebie, czesto uzurpatorskiego, rozszerzajácego nieustannie swe panowanie i przenikniétego jednoczesnie dázeniem do zachowania swej niezaleznosci wobec grozácej ze wszystkich stron totalizacji. Nie nalezy jej oceniac negatywnie. Separacja oznacza ze kazdy ma swój wlasy los. Bezsprzecznie, ten los jest uwiklany w zycie spoleczne, wiecej w historie, nie znaczy to jednak, aby nie byl swoisty, jedyny i dla danej jednostki niezmiernie wazny : (s. 192)

ale poza tym ze ostre kolo jest jak twarz czlowieka (epifania twarzy! levinas!) rejestrujáca wewnetrzne zycie czlowieka, bo to wszyscy wiemy ze ostre jest przestrzeniá do tworzenia ale chcialbym powiedziec o jeszcze jednym rodzaju losowosci ostrego kola, tej której doznajemy na ulicy jadác gotowi na wszystko. ze jest próbá nawiázania bardzo bliskiem relacacji z wlasnym przeznaczeniem, z wlasnym losem - a wiéc defacto z nami samymi od najwazniejszej strony.

pozostawiamy spory margines zaufania wobec swiata i samego siebie (no brakes friendly) i nagle ten los nasz nierozpoznany mamy blizej nas


(tzn on jest zawsze tak samo blisko nas ale my mozemy byc blizej lub dalej od niego) ostre jest jak wrózenie, to nowa praktyka wrózbiarska. wrózysz na dwie, trzy sekundy wprzód jadác po ulicy. nowy sposób obcowania z wlasnym losem. ja osobiscie wróże głownie z tablic rejestracyjnych i zegarków cyfrowych.

kazdy zna zjawisko deja vu. nie kazdy zna zjawisko apres vu. to drugie to to samo co pierwsze z ta róznicá ze wpierw wydaje nam sie ze cos zobaczymy a potem to widzimy. podczas gdy w pierwszym cos widzimy i wydaje sie nam ze juz to widzielismy. tak. to jasnowidzenie. i ostre kolo cos z nim ma wspolnego, ostre kolo dopuszcza jego

mozliwosc.

xxx

Kosciól z tego co mi wiadomo ma sceptyczne podejscie do swiadomych snów uwazajác je za praktyke okultystyczná.

pomyslalem ze gdyby powstal kiedys Kosciól Ostrokolowy to dzis mialby sceptyczne podejsie do robienia trików na ostrym kole byc moze majác je wlasnie za podejrzaná praktyke okultystyczná.

xxx

środa, 4 listopada 2009

lans w miejscu pracy

spadl sie za sniegiem. dzieci sie boja sniegu, snieg sie boi dzieci.
no niemniej. trafila mi sie na snieg dobra muzyka bo leszek mozdzer tarantele

i leszek
mozdzer the times. i to jest tak ze czlowiek szuka tych plyta szuka, i nagle trafi
sie plyta na ktorej ktos kiedys napisal Twoje imie i szla ta plyta szla az doszla z godnosciá i jest
wam razem dobrze w pewien nieprzypadkowy sposob. Sw Jan nazwal to kiedys milosciá. tak powiedzial.
ze ostre kolo ma cos wspólnego z miloscia, a zabawne ze powiedzial mi to na ulicy sw Jana. mniej wiecej.

bo pamietam gdy pojawilo sie ostre kolo w mojej historii zbawienia, a bylo ono wtedy samo-w-sobie. nie jak dzisiaj, nie jak teraz. wtedy nie bylo tej swiadomosci tego ze to sie tak nazywa, ze to sie tak wlasnie robi. wtedy bylismy niewinni a jablka wisialy na drzewach. a ze natura nasza byla seksualna, gdy pojawilo sie oster kolo - pojawilo sie UCZUCIE, takie jak to gdy trafiasz na plyte która jest tá, tak samo gdy trafiasz na czlowieka który nosi w sobie twoje imie. to takie uczucie, ze gdy zobaczylem ostre kolo, pomyslalem ze tobedzie pasowac tutaj, w ten snieg i ze bedzie nam razem dobrze.



xxx

a mysle ostatnio o smierci, ale w nowy sposób. cóz, gdyby ktos dal nam gwarancje ze smierc to sen i dalej jest jeszcze lepiej (bo taki kierunek jest swiata) to w sumie nie jest tak zle z tá smierciá, a zarazem zycie weselsze sie robi. oczywiscie dalej przechodzi COS najwazniejszego, najsubtelniejszego. nici z tego ze przenosisz swojá postac do nastepnej krainy. postac zostaje. ale zaufaj mi, gdyby przeszla POSTAC a to COS zostalo to chcialbys by bylo inaczej.

xxx

i jawilem sobie ekspery-mentalnie jak w wieku stu dwunastu lat bede umieral, to jak wspomne moment gdy poznalem rower, i co wtedy poczuje. ale pomyslalem, nuze czlowieku, jestes zmienná krainá, a jezeli porzucisz za kilka lat rower, zrzeczesz sie go? natychmiast zaczalem fabrykowac argumenty na przeciw temu, bo wiedz ze w myslach moich jestem starutkim szczesliwym dziadkiem

który robi to co teraz, jezdzi na rowerze, pije kawe i spédza czas wiodác beztrosko szalone zycie dyktatora. wiec musialem sie upewnic raz na zawsze, tak jak z tym zyciem wiecznym, ze rower jest przy mnie bezpieczny i niezastápiony. wyjasnienie pojawilo sie szybko, szybko zagotowala sie woda moich mysli.

Sokrates, najmádrzejszy czlowiek Grecji wedlug Pytii który nie byl najmádrzejszy dlatego ze znal pewne formulki które mozna by wypisac na murze by ludzie je se przysposobili, ale dlatego ze znal ZNACZENIE slów a tego nie da sie przetlumaczyc. to trzeba pokazac.
i ten sokrates wymyslil intelektualizm etyczny. chodzilo o to ze gdy czlowiek juz raz pozna dobro, to juz bedzie zawsze dobry. Troche to przypomna Pascala (prawo Pascala, kto krecil ten rozpala - serdecznie dziekuje Marcinowi ze Slomianej ) który pisal ze bóg raz objawiony jest juz bogiem objawionym za zawsze. oczywiscie Sokrates mówiác dobro mial na mysli cos innego niz my dzis mamy na mysli, ale napewno bylo to cos dobrego, zalózmy ze najlepszego. kazdy moze to sobie jakos po swojemu wytlumaczyc tak by bylo dobrze.
I ja sobie pomyslalem ze jestem czlowiekem sokratejskim a rower to moje dobro. Juz raz poznane, bedzie ze mná na zawsze.

xxx

kolezanka mówila mi ze punkiem jest sie na zawsze, i jest co w tym. jezeli zobaczysz z calá jasnoscia cos takiego w swojej istocie, co uczyni Ciebie chocby na moment calym Tym to juz na zawsze bedziesz znal ten moment siebie. odgraniczmy to w tym momencie od mody lansu itd, moze tu wlasnie widac roznice, byc moze jedyná miedzy lanserem a nie-lanserem. lanser w kosciele, lanser w miejscu pracy.

wtorek, 3 listopada 2009

koncepcyjnie

Wpierw miałem sen a potem się obudziłem. Śnienie napojone było komiksem Milo Manary "Dzień gniewu"


oraz felietonem Tomasza Piątka z Krytyki Politycznej pt Rozważania nad likwydacją polskiego katolicyzmu.
Tam to nasz-polski-papież został opisany jako wielki biały szaman co odegrało role w moim śnie.

Nadmienie ze swojej strony że w naszym czasie walki o prawde historyczną ktoś niech przypomni dzieciom w szkołach (i przed telewizorami) że chrystianizacja polski szła w te nute :

Po wygranym konflikcie przystąpiono do wzmożonego zwalczania pogańskich ośrodków i kultów, niszczenia nowo powstałych pogańskich świątyń i posągów oraz rozbudowy administracji kościelnej i odbudowy zniszczonych lub porzuconych kościołów.

no niemniej. śniło mi się że biore udział w jakimś obrzędzie szamańskim w afryce i wpierw wprowadzono mnie w trans co moja senna świadomość pięknie zagrała nie przejmując się że to jest tylko sen. Następnie wypłynąłem łódką na zimne morze, rytualnym ostrzem uczyniłem sobie niemal Chrystusowe nacięcie głęboko na boku po czym położyłem się na tej zimnej wodzie i niosła mnie ona do brzegu. To co czułem było zaś bardzo ważne (bo nie czułem już bólu i zimna)

Tak zauroczon zrozumiałem dlaczego kilka tygodni temu postanowiłem pokryć nową przełajówke ostrokołową zestawem "symboli magicznych skonstruowanych specjalnie na te okazje."

myśle że gdzieś tam tkwi tożsamość między pociskaniem po prastarym lesie na ostrym kole z szytkami dugeista z odpowiednią muzyką na uszach (albo żywa impreza, bębny, mandoliny, mandragory

i cyclocross w noc) a unoszeniem się w lodowatej wodzie z raną u boku. to jest w jakiś tajemniczy sposób podobne. podobało mi się jak czytałem o mnichach zen którzy popełniali samobójstwo z CZYSTEJ CIEKAWOŚĆI tego co po drugiej stronie snu. to się nazywa transgresja..

cdn.


xxx

oglądałem tak jak wy wszyscy zwiastun nowośląskiego filmu ostrokołowego . Tak jest z nim jak z filmami porno. Nie ma w nim nic czego bym wcześniej już gdzieś nie widział, ale zawsze ogląda się to tak, jakbym widział pierwszy raz. No i chce się po takim filmie wyjść na rower. yo.