niedziela, 21 lipca 2013

Trzeba uważać na rowerzystów.

Mama jedzie samochodem i powtarza: Trzeba uważać na rowerzystów. W takim to sensie że rowerzyści są na jezdni i by w nich nie wjechać trzeba ich widzieć. Ale to zdanie ma też jakieś drugie dno.

Trzeba uważać na rowerzystów. Na ich tajne stowarzyszenia, sekretne socjety. Pedały i masony w kołko coś kręcą i kręcą. Wszyscy to znamy, wszyscy żyjemy w strachu. Taki ostrokołowiec jest jak kula snajpera na wojnie. Tak naprawdę będąc na ulicy nigdy nie możesz być pewien że zaraz jakiś się w ciebie nie wjebie na pełnej kurwie. Serio. Zabłąkane kule jeżdżace po mieście dla czystej przyjemności. Albo ci drudzy - krążący jak detektywi z kina noir. Tacy co muszą nocą pojeździć aby pomyśleć a  wypadki są dla nich jak  Keisaku.




[tu wam się należy wytłuczenie. Keisaku to taki kij stosowany w trakcie długich sesji medytacji w niektórych szkołach buddyzmu Zen. Mistrz przechadza się i czasem z zaskoczenia zajebie komuś kijem. Co jest bardzo cenną lekcją po której należy się ukłonić, ma to na celu urzeczywistnienie umysłu Buddy, nietrwałości itd. W ostrokołowym Zen naszym mistrzem jest Duch, historia itd. - ta siła która czasem postawi nam na drodze samochód, drzewo, przypadek).




Albo taki Hoffman Albert. Coś mu powiedziało by jeszcze raz przetestować substancję którą już dawno odłożył do katalogu "nieprzydatnych" a potem wsiąść na rower. Na szczęście zachowało się zdjęcie z tego co nastąpiło chwilę potem:






Trzeba więc uważać na rowerzystów - na wszystkich poziomach rozumienia krążą jak ciała niebieskie we wzajemnym swym stosunku ukrywając prawdę o Wszechświecie. Jest  takich kilka spiskowych socjet które rozpracowuję. Dążą do zamykania ulic i odbierają ludziom wolność do jazdy samochodem. Propagują kolarski faszyzm i ezoteryczny mesjanizm ostrokołowy.  Ale to innym razem, jeżeli mnie nie zlikwidują wystrzeliwując we mnie piękną aktorkę na trzydziestokilowym holendrze bez hamulców.W takim stylu skończywszy mój badawczy żywiot:




2 komentarze: