wtorek, 10 maja 2011

Prowokatywnie.

Mam szczęście w życiu, jestem urodzony pod właściwą gwiazdą. Pierwsze ostre koło jakie widziałem na żywo to Serotta Mike Dee, z którym startowałem w moim pierwszym aleju w moim Betlejem w 2003 gdzieś na pograniczu Europy i Azji, pół Bóg pół zwierzę, brakujące półogniwo napinające koan "mojego ostatniego wcielenia". Poszedłem więc za tamtą Serottą jak za gwiazdą by trafić do samego siebie, bez tego odchylenia, błędu, niemożliwe by było by wąż zjadł własny ogon. Dlatego jedna ręka jest mocniejsza a jedna noga słabsza, byśmy wszyscy zataczali koła coraz większe walcząc z ostatnią niewiadomą fizyki egzystencji ludzkiej. Aż osiągnie się pierwszą prędkość metafizyczną i wypierdolimy w przestrzeń w której będzie miło. Ostre do osiągania prędkości przy jednoczesnym zawieszeniu rozumu wydaje się idealne.

xxx

gdzie tu polo? polo to weekendowa zabawa ,

majówka, piknik. Hardkor dla ubogich.

Bardziej jestem hardkorowy gdy chleb se kroję z nożem w ręce której nie ufam tak do końca nigdy. Za to alejkat. To jest wstrząs o którym boję się nawet myśleć. To jest rosyjska ruletka. Ostre do polo to jak wbijanie rewolwerem magnum gwoździ w ścianę.

3 komentarze:

  1. Kolejny blog o ostrym, wybornie! Zapraszam do siebie, progress ze składania własnego roweru.

    OdpowiedzUsuń
  2. "kolejny"? a żeś pojechał. Sam jesteś "kolejny"

    OdpowiedzUsuń