niedziela, 31 października 2010

Superprodukcja

Najdroższy film w historii kina. W dodatku ostrokołowy (bez dźwięku bo nie było dźwięku który zgrałby się z obrazem więc wic ma wolną ręke na eksperymenty wewnętrzne, w uchu środkowym)

Już na jutjubu!

Być może pewnego dnia zejdzie na mnie duch i dostanę supermoc wydawania rozkazów w dobrym studiu animacji, ale do tego czasu prawda jest taka że ten film już ponad rok leży w szufladzie, mam wiele ważnych innych rzeczy do zrobienia np zbawić ducha uwięzionego w materii, dokonać rozbicia czasu na podobieństwo atomu, złożyć przełajówkę, usprawiedliwić sie z tego przed światem, załatwić parę normalnych rzeczy. Więc niech ten film, niemy film i enigmatyczny w formie przyniesie komuś pożytek, może zachęci do wysokowarsztatowych rimejków niekoniecznie za pięćdziesiąt lat.

1 komentarz:

  1. Kamołnmeen, czyliż jakiś futydż z krapokokoloko nie znalazłby się?

    OdpowiedzUsuń