środa, 30 grudnia 2009

PDS

Są pocztowe i krakowskie. Są uliczne, złe, zdegenerowane, brudne i głupie. A do tego mają dobre serca. Gołębie.

nonstop.



xxx

Hitler - złodziej swastyk.

xxx

w nowym roku zmieniamy blaty na większe.

wtorek, 29 grudnia 2009

Wielogorące Święto

Ponieważ skonfrontowałem się selektywnie z obrazkową historią bloga, pomyślałem że po podgrzaniu i wy powinniście przeżyć to jeszcze raz. Ci z was którzy nie idą z nami od początku natomiast mają natomiast szanse rozjaśnić sobie pewne subtelne kwestie syboliczne.

xxx














niedziela, 27 grudnia 2009

Pani Griporożca.

Dziś wystrzelono w kosmos przednią piaste. Zobaczymy gdzie doleci.


Swoją drogą , czytałem gdzieś że gdyby ludzkość pracowała tak jak mrówki (pszczoły) - jak rozumiem chodzi o stopień doskonałości tzw organizacji pracy - to już dawno skolonizowałaby Układ Słoneczny. Mamy tu to lipne tajemniczne słowo Praca. Słowo które w stosunku do człowieka jest równie tajemniczne jak słowo Wolność. Niby stykamy się z nimi na codzień ale tak naprawdę nie wiemy czym jest pradziwa Praca, prawdziwa Wolność.

Niemniej, gdyby gdzieś po drodze dziejów ludzkość zniknęła na jeden z miliona możliwych powodów, a mrówki dorobiłyby się świadomości i jakoś uniknęły przy tym problemu wolności, to może wykorzystywałyby stare korpusy piast Macka do budowy rakiet kosmicznych? Bo pszczołom wystarczyłyby tylko skafandry (miód z kwiatów gwiezdnych? Coelho by się zjebał)

xxx

czwartek, 24 grudnia 2009

Tradycyjnie


Tradycyjne Polskie Pieśni Ostrokołowe Spisane Pod Butem Faszysty to zbiór rysunków-duchów
opowiadających opowieść o nas samych. Bądźmy realistami w te święta. Wszystkiego Dobrego.

wtorek, 22 grudnia 2009

Kartka Egzegetyczna.



Jak wiecie od czasu do czasu, w chwilach wolnych i niedzielnych zażywam rozkoszy babrania się z wizją statku kosmicznego Prometeo Pista skomponowanego ze statku kosmicznego i piasty torowej campagnolo umieszczonej tam gdzie niegdyś pomysłowi ludzie umieszczali wszelkiej natury śruby napędowe i inne oldskulowe (naucz się tego słowa) parafernalia rzeczno-morskie.

Pomyślałem więc, że jeżeli zwierzęta mówią w wigilie to umówmy się że dziś ten projekt przemówi swoją własną egzegezą do Was. Jest dzieckiem moim ( „myśli moje, czucia moja, wi-ichrrry moje” ) i jako dziecko powie wierszyk, przedstawi się i opowie co tu robi i po co.


Prometeo Pista.

Pista bo pista , bo wszystko tutaj jest „pista”.

Prometeo bo.

Prometeusz, znaczy myślący wprzód

co współgra z całą nasza koncepcją epifanii losu która przypadkiem nam się odsłoniła gdy myśleliśmy sobie dla zabawy o ostrym kole (bo przecież chyba nikt nie sądzi że z premedytacją zaczęliśmy na poważnie filozofować o jeździe na rowerze?). A w wersji easy , to przecież całe to myślenie w przód jest bardzo istotne w ostrym kole, a skoro istotne to nie jest nieistotne.

Nie bez znaczenia jest to że Prometeusz był tytanem. Wiadomo. Steel is real ale w raju to się jednak jeździ na tytanie.

Na obrazku statek kosmiczny leci w jakieś totalne nieznane. W ciemność kosmosu, (Kosmos Gombrowicza!

Pozwole sobie zacytować z zakładki okładki książki:

„Kosmos jest dla mnie czarny, przede wszystkim czarny,
coś jak czarny rozbełtany nurt, pełen wirów, zahamowań, rozlewisk,
czarna woda unosząca tysiące odpadków, a w nią zapatrzony człowiek
zapatrzony w nią i nią porwany – usiłujący odczytać, zrozumieć,
powiązać w jakąś całość... Czerń, groza i noc. Noc przeszyta gwałtowną
namiętnością, skażona miłością. Bóg raczy wiedzieć... mnie się zdaje, że
groza Kosmosu zostanie odczytana, ale nie tak prędko”.

Dominique de Roux

i takim kosmosem losu, tzw. "przeznaczenia własnego" który jest tak tajemniczy dla nas, delektuje się też ostrokołowiec wyruszając bez hamulców w miasto. Może nie aż takim, ale jednak takim. )

I tak jak teolodzy czasem myślą że niekoniecznie Bóg raz stworzył świat i koniec ale że stwarza go nieustannie, że żyjemy w tym nieustannym stwarzaniu. Więc może czyn Prometeusza nie był jakimś pojedynczym wybrykiem, ale nieustannym zaproszeniem w narastającą nową ciemność? Może tak być.

Bo wulgarne będzie już wypominanie że bohater romantyczny cechuje się , a jakże , prometeizmem a przecież tak niedawno w potoku zdań wydusiłem z siebie myśl o romantyzmie ostrokołowym (już nie miasto, bo do tej pory to było takie "miejskie", to wszytko, ale tajemnicza głębia puszczy wabić będzie świeże dusze do trudnego rzemiosła ostrokołowego).

W końcu, jak wiecie są tzw archetypy np. tak u Junga. A Prometeusz nazywa bywa w tej tabeli archetypów tricksterem , co już ma jasny i ścisły związek z ostrym kołem.

Lucky Luck.

poniedziałek, 21 grudnia 2009

Drzeworyt




Ostre koło PRL

Po drugiej wojnie światowej w Polsce pojawili się nowi misjonarze którzy zamiast chrześcijaństwa mieli swoją własną wizje Świata a przede wszystkim nową Wizje Człowieka co w przedziwny sposób bratało ich z wysłannikami innego Imperium którzy przybyli do Polski milion lat wcześniej i z drugiej strony świata. Pamiętacie ludzi którzy sądzili że dla heretyka lepiej jest się spalić żywcem (co oczyści jego dusze) niż jako grzesznik wpaść w Otchłań (Ich Otchłań) na zawsze? No właśnie.

Więc gdy już się nowy porządek zaczął w Polsce budować, okazało się że część tzw młodzieży wielkomiejskiej nie tak odciętej od świata jak chcieliby tego kanciaści ludzi partii, zaczęło siać ferment. Np słuchać jazzu , urządzać potańcówki i czytać książki którym daleko było do ideału realizmu socjalistycznego. Oczywiście należało coś zrobić, podobnie jak Kościół nie mógł zaakceptować praktyk pogańskich w puszczach więc i tzw komuniści musieli coś zrobić. Brali wieć tzw młodzież robotniczą i wiejską, poili ich ciężkim resentymentem (żal wobec świata za doznane niesprawiedliwości, któremu winni byli właśnie owe "banany" ) i młodzież ta robotnicza robiła wjazdy na takie nieprawomyślne imprezy wypełnione zapachem zgnilizny moralnej zachodu i napierdalała kogo popadnie rozpędzając towarzystwo w pizdu, a co.

Po pierwsze. Oto pochodzenie słowa banan. Dziś propaganda komunistyczna powtarzana jest jeszcze za głośno i bez refleksji, czego najlepszym przykładem jest stosunek do słowa Faszyzm. Idea była taka że po 1945 Świat dzielił się na Nas oraz Faszyzm (wszystko co nie nasze ).
Jedna rzecz jest krytyczny stosunek do zjawisk kulturowych a inna rzecz jest bycie dalej napędzonym myśleniem który mamy w spadku po zeszłej epoce. Czasem gdy słysze głosy najeżdzające na ostre koło i całą te mode z Zachodu, na banany co jeżdzą po ulicach tylko dlatego że jest moda itd itp każdy wie o co chodzi to poprostu widzę myślenie które dostało w spadku owy ciężkostrawny resentyment, pewną wyuczoną bezradność w życzliwym rozumieniu Świata.

Po drugie. Gdyby ostre koło pojawiło sie w Polsce w latach dajmy na to pięćdziesiątych, to alleycaty kończyłyby się właśnie rozpędzeniem przez jakąś bojówke zombi którym objaśniono że tamci ta "zachodnich" rowerach są winni wszystkiemu co się w życiu nie udało. Bieda takiego myślenia choć parzy w oczy, ma się czasem zaskakująco dobrze. Dobrze czasem wiedzieć co jest rezultatem rzeczy dziejących sie milion czy pięćdziesiąt lat temu , zamiast winić człowieka który powtarza cudze słowa tylko dlatego że w pore nie usłyszał innych bo żył w monopolu.

niedziela, 20 grudnia 2009

Legendarnie

Pamiętacie legende o garniturku Raphy? On istnieje naprawde! W sam raz dla Słowackiego, gdyby się jeszcze raz urodził.



sobota, 19 grudnia 2009

Berlin

Z jednej strony wiadomo że przed tzw "Nowożytnym Fixed Gear" istniały pewne biblijne czasy dziewięćdziesiąte w których dni swe miała barbarzyńska epoka ostrokołowa , związana z koczowniczym plemieniem kurierów rowerowych. W owym okresie istniała pewna kultura która została wchłonięta przez "Nowożytne Fixed Gear" , niczym nadchodzące "Święta Bożego Narodzenia" które obchodzono już tysiąc lat przed "Bożym Narodzeniem".

xxx

Skądinąd noblista pisał że niegdyś niemiecka burżuazja była wyjątkowo zdolna do abstrakcyjnych uniesień, szczególnie na tle np. ameryki lat pięćdziesiątych.

xxx

a z faktu że w 1992 pierwsze CMWC odbyło się w Berlinie, wysnuć można wniosek że działał tam prężny ośrodek owej prastarej tajemniczej kultury ostrokołowej.

xxx

i to niby tłumaczy dlaczego jakiś piękny tajemniczy Geniusz nadal nieustannie promieniuje z berlińskiego Keirinu?

środa, 16 grudnia 2009

poniedziałek, 14 grudnia 2009

Fixed Gear Odessa

Wielki Myśliciel Oświeceniowy, Johann Gottfried Herdner - jego idealni Słowianie w dawnych czasach "warzyli sól, tkali płótno, sycili miód, sadzili drzewa owocowe, wiodąc na swój sposób życie radosne, wypełnione muzyká".

hipstersi?

xxx

Ostatnio miałem przyjemność znów sięgnąć po fenomenalną książkę prof Marii Janion pt Niesamowita Słowiańszczyzna,

co zrobiłem z tym większą rozkoszą, ze moglem tym razem uczynić to od początku do końca w kontekście ostrego kola.

xxx

z poczucie obowiązku co jakiś czas wstukuje w popularná wyszukiwarke internetowá fraze "ostre kolo" ( z tego samego powodu nie wystukująe frazy "fikst ge`arhr polisz" ). i ostatnio trafilem na taká dyskusje na forum gazeta, i jedno zdanie wyłowiłem i medytowałem nad nim przez chwile.

i pomyślałem ze taka dyskusja nie byłaby możliwa na Zachodzie. np w niemczech lub we francji. czym wiec rożni sie polska od niemiec czy francji? czy tym ze wladca cesarstwa zachodniego, chlodwig ochrzcił sie, i zachód niesiony przeczuciem wlasnej wyzszosci i pogardá dla kultury "pogan" wparowal do "polski" i chrzcil nas gwaltem, i to uczucie nizszosci pozostalo na wieki, niewytlumaczalne uczucie tajemniczej nizszosci poláczone z niewytlumaczalnym uczuciem jakies tajemniczej wyzszosci , i to powoduje ze Polacy jak nikt inny majá jakis specyficzny problem z ostrym kolem?

a teraz nie urągając prawom logiki wypowiedzi zilustruje to odpowiednimi cytatami z ksiázki pani profesor której zawdzięczam fakt tego ze zacząłem wogóle zwracać uwage na takie rzeczy.

Moze, postępując za niektórymi romantykami,należy przypuścić, ze wiele plemion słowiańskich zostało drogą podboju "źle ochrzczonych" i oderwanych siłą od swej dawnej kultury. W tym trzeba szukać ważnych przyczyn jakiego pęknięcia, jakiegoś poniżenia, jakieś ułomności, jakiejś ułomności odczuwanej przez wieki

(...)

Warto w tym miejscu wspomnieć o znamiennym rysie chrystianizacji Polski - o stosunku łacińskich misjonarzy do pogańskiej mitologii i religii Słowian. Zostały one w taki sposób zlekceważone i bezwzględnie zniszczone, ze wśród badaczy powstało nawet przekonanie - poparte brakiem źródeł - iz w ogóle prawie nie istniały. "Zabrakło wśród misjonarzy chrześcijańskich i kronikarzy średniowiecznych głębokiej dociekliwości, zainteresowania i pragnienia wglądu w życie duchowe ludów które przyszło im nawracać". Stąd wymazana dawność, stąd biała karta, stąd puste pola, stad wyrażane nawet całkiem niedawno przekonanie, ze nic nie przemawia za tym by u Słowian istniały opowieści o bogach, o ich życiu, działalności, stosunkach pokrewieństwa. Lud słowiański byłby zatem, jak pisze historyk religii słowiańskiej, "dziwacznym ewenementem wśród kultur świata". Można w tym widzieć również miarę (niezasłużonej, ale rzeczywistej ) pogardy dla rzekomo wszechstronnie "prymitywnej" Słowiańszczyzny.

co wogóle rzuca "nowe" światło na dyskusje o krzyżach i religii w szkole, na argumenty o "odwiecznie chrześcijańskiej Polsce" i wogóle stawia pytanie "co my mamy z tym wspólnego wszyscy"

xxx

ktos kto nie jest hisptersem nie powinien bawic sie w ocenianie i komentowanie tej kultury. oczywiscie moze to robic, bo dlaczego nie? ale ma to taki sens jak ocenianie przez nas sredniowiecza nie czujác tego co czul człowiek średniowieczny.

xxx


niby odpowiadanie na takie pytania jest bezsensowne,

ale w człowieku honoru tkwi pewien naturalny popęd do stawania w obronie ludzi atakowanych przez złośliwych frustratów żądnych żółci . I ten pęd czasem u niektórych owocuje stawaniem w szranki z internetowym trolem i traktowaniem go jako czlowieka który wie co mówi. Tymczasem on twierdzi jedynie dokładne przeciwieństwo swojego rozmówcy, jako zwolennik dualizmu wojujáco bezwzględnego, cokolwiek usłyszy z ust cudzych, już próżnie ust własnych zapełnia dokładnym przeciwieństwem tego co usłyszał. Dlatego troll niekoniecznie jest złośliwym frustratem. Wobec złośliwego frustrata, troll drugiego rzędu staje sie wyrafinowanym pogodnym gentlemanem ironistą co doskonale ilustruje pewne zdanie które wyczytalem w Nietzsche Heideggera : na największe NIE istnieje wieksze TAK (w drugá strone to nie dziala, co sprawia ze zdanie to nie jest prostá tautologiá ale rzeczywistym wyjsciem człowieka w świat)

xxx

jest i tak ze ludzie czasem doskonale wiedza co jest za oceanem choć nikt tam nigdy nie byli, doskonale wiedza co jest w książkach których nigdy nie czytali, i doskonale wiedzá ze marihuanę trzeba zwalczać nie wiedzác co já łączy z konopiá. znam taksówkarza który ma dokladnie wyborobione zdanie o filozofii choc caly jego z niá kontakt to znana i bezsensowna odzywka "nie filozofuj". i podobnie jest z ostrym kolem. pamiętajmy niemniej o klasycznym podziale tresci na obserwacje, reportaz i bajke.

xxx

I tak jak nie możemy oceniac ludzi średniowiecza jako okrutnych, Indian jako prymitywnych (gdyż ich stosunek do natury i tzw innych stanów świadomości suma summarum być może bardziej sie opłacał (ekonomia!) egzystencjalnie niż wiara w Chrystusa i czterosilnikowe samochody podmiejskie. Z drugiej strony na ich niekorzyść przemawia fakt ze dla własnego bezpieczeństwa nie wymyślili karabinów maszynowych przed przybyciem białego człowieka, podobnie jak być może okaże sie ze pewnego dnia na jaw wyjdą nasze niedociągnięcia techniczne w obliczu inwazji swiecácych zombii z kosmosu. Albo poprostu wobec paruzji, na która i tak nigdy nie bedziemy gotowi bo biegniemy po złym torze. Ale nie placzcie bo miliony filozofów pracuje nieustannie i pewnego dnia jeden z nich musi w końcu krzyknác EUREKA!

xxx

jak wiecie mam swoje intuicje wobec swiata, a wartosc ich oceniam tym jak wiele mi obiecujá. i gdy natykam sie na zdania innych ludzi które mi te intuicje podbudowujá, tym lepiej, tym szybciej mi do paruzji czas leci. wiec ostatnio na okladce "zniewolonego umyslu" czeslawa milosza, ksiazki za której czytanie mozna bylo oberwac od milicji jeszcze niedawno, dokladnie tu gdzie siedze, wiec na tej okladce czytam :

"Jak mozna byc Persem?" - zapytywal Monteskiusz, chcác wyrazic stan umyslu paryzan wátpiácych o tym, czy jakakolwiek cywilizacja inna niz ta którá znali, jest mozliwa. (...) Wspólczesnemu czlowiekowi, który zapomina o tym, jak nedzny jest w porównaniu z tym czym moze byc czlowiek - odmawiam prawa do mierzenia przeszlosci i przyszlosci wlasná miará"


i pomyslalem sobie ze tak samo mozna dzis pytac :jak mozna byc hipstersem? jak mozna sobie zlozyc tak beznadziejny rower i myslec ze jest fajny albo jak mozna spédzic zycie na narzekaniu i nazywac to "prawdziwym zyciem". i gdzies za kazdym razem jest to pytanie o to, jak mozna zyc inaczej niz JA zyje. jak to WOGÓLE jest mozliwe.

xxx

a powyzsze , szczwególnie w kontekscie ostrego kola ma sporo wspólnego z czyms co buddysci nazywajá "liniá przekazu". bo Polska otrzymala chrzescijanstwo liniá przekazu lacinsko-rzymská, bo lacinsko-rzymska linia przekazu otrzymala chrzescijanstwo od chrystusa ale po drodze przeszlo ono przez Orygenesa który wlasnorécznie sie wykastrowal co bylo dosc dziwne i malo ewangeliczne raczej, bo dla odmiany moglo to chrzescijanstwo przyjsc np ze wschodu, z czegos co nazywamy prawoslawiem co uchroniloby nas zapewne od natarczywej latynizacji i byloby wogóle inaczej. i z ostrym kolem tez tak jest. jezeli ktos zobaczyl ostre kolo na ulicy w Krakowie, a szczegolnei pod wawelem , to nei wiem czy jest sens mówic o tym ze chlonei mode z zachodu, gdyz ten ktos moze nie wiedziec ze to wogóle pochodzi z zachodu, i ze tak naprawde to jest FIXED GEAR a nie np OSTRE KOLO. i tak dalej idác mozna nauczyc sie ostrego kola od kolegi, a mozna sie nauczyc tez ostrego kola z jutjuba i sá to dwie zupelnie inne drogi WYCHOWANIA ostrokolowca. uczenie sie z jutjuba klimatu ma sporo wspólnego z mcdonaldem, gdzie ludzie na calym swiecie czerpiá z jednego wzorca, podobnie zresztá jak to mialo miejsce z katolicyzmem gdzie nawet indianie ameryki poludniowej zostali wciágnieci do malej zydowskiej sekty której sie poszczescilo w zdobyciu wladzy nad swaitem, nieporównanie gorzej radzác sobie we wspólpracy z Duchem.


xxx

nie moim zadaniem jest oceniac, bo gdybym bym mlodszy i nie mial tyle szczescia pewnie sam bym sie uczyl ostregokola, a moze juz fiksetgiru z jutjuba zamiast od zywych ludzi których porównalbym do tzw slowianskiego obrzádku chrzescijanskiego z misji metodego i tego drugiego. ludzi którzy niesli ostre kolo, ale w obrzadku bezwzglednie lokalnym a nie globalno-jutjubowym. istnieja bowiem spory historyków co do tego czy aby przypadkiem nie istnialo wczesniej w tzw polsce wyznanie chrzescijanskie ale w slowianskim obrzádku, czyli po naszemu. wiadomo bowiem ze lacinski obrzadem wspierany przez wojska niemieckie za wszelka cene staral sie pozbyc lokalnych kosciolów chrzscijanskich traktujac je jako "falszywe" co tak naprawde bylo zwyklá walká o wladze i kolonizacjá. i podobnie przed nastaniem "fixed gearu" istnialo w polsce "ostre kolo" ,z tym ze wtedy jeszcze nie bylo jutjuba a ludzie nie mieli powszechnie komórek z aparatami dlatego malo mamy zdjec i innych materialow tzw zródlowych jak to mowiá historycy, materialów podtrzymujácych pamiec o klimacie czasów. sam swoich wspomnien nie potrafie wyslowic, sá jak sen, nieuchwytne w słowa. Dostrzegam tu kolejne podobieństwo do faktu nieposiadania przez nas konkretnej wiedzy o tym co bylo przed 966 na terenie polski, glównie dlatego ze "zwycięzcom" zależało na przekonaniu świata ze przed chrześcijaństwem łacińskim nic tu wartościowego nie bylo, czemu sprzyjala systematyczna akcja niszczenia całej pamięci materialnej o życiu kultury nad Wisłą co stanowiło główne zajęcie piewców "nowego".

xxx

Wiec jest tak jak z chrztem. Tkwi pamięć w narodzie, niewiadomo jaka, pamięć która wyraża sie w instynktownym odrzuceniu zachodniego rytu ostrkolowego, co raczej nie oznajmia niechęci wobec Zachodu,co wiele ważniejsze pragnienie odkrycia pamięci własnej. Wiec kolejność dziejów jest taka ze po epoce klasycyzmu, zachwytu nad kultura śródziemnomorską (jutjub) nastanie teraz prawdziwy polski romantyzm ostrokolowy? taki który bedzie przepojony nasza własną emocją, całkowicie nieprzetłumaczalnym żartem.

piątek, 11 grudnia 2009

cudowna korba


Dziéki Kacprowi , dumnemu zwycięscy konkursu o starej greckiej komedii który rozpétal sié na blogu jakis czas temu możemy dziś , pomijając cały zbędny komentarz poprostu patrzeć. Oko - ręka - korba. Podoba sié wszystkim.

xxx

to zdjęcie jest tak fajne ze asz widać na nim ojca Pio.

xxx

a co by było gdyby ...


wtorek, 8 grudnia 2009

niedziela, 6 grudnia 2009

Nieme NH

Tomasz Jaroński, Molier polskiego komentarza kolarsko narciarskiego , pochylił się ostatnio po ojcowsku czule, nad losem polskiego kolarstwa torowego. I kończy ten tekst tak :

U nas, z kłopotami, powstał piękny tor, a UCI, od toru się odwraca. Niezbyt to dobrze wróży pruszkowskiemu welodromowi, no chyba że któraś z telewizji zorganizuje imprezę cykliczną, patriotyczną i realizującą misję publiczną. Mam tytuł – „Gwiazdy jeżdżą na torze”.


ale to jest GENIALNE ! Widzieć jak gwiazdy cały tydzień trenują by potem we wspaniałej tefałenowskiej oprawie pocinać na torze ile natura dała. Potem porównywanie sekund itd. To takie.. fizjologiczne. Tak bliskie ciału. Badanie poziomu mleczanów Anny Muchy. A jaki popis dla krawców by stroje kolarskie były bardzo seksi. Zróbcie to a wyśle smsa. Jestem naprawdé ciekawy która z gwiazd dowiedzie swej supremacji w warunkach torowych.

xxx

są firmy które utrudniają zapisywanie zdjęć ze strony na dysk. Serotta jest inna. Ona wie że to jej sie to moze tylko opłacić.

xxx

piątek, 4 grudnia 2009

Polska Sredniowieczna Episteme Rowerowa

Polska myśl rowerowa ma długą tradycje. Juz to w zamierzchłych biblijnych czasach dziewięćdziesiątych posługiwano sie średniowieczná episteme przykładu dochodzác prawd niezwykle potrzebnych rowerzystom i tylko im. Kto pamiéta słynny tekst z (chyba) Bike Boardu gdzie autor zasłaniając sie licencia poetica niczym księżyc słońcem w nowiu przyrównał kolarstwo MTB do jazzu , dla kontrastu przyprawiajác kolarstwu szosowemu gébe "techno". tu dla uchwycenia smaku trzeba wiedziec ze w latach dziewiecdziesiátych muzyka techno byla synonimem totalnego kiczu egzystencjalnego, nacpanych polská amfetaminá bohaterów popegierowskich wsi, a wtedy nie bylo sentymentów do "prawwdziwego zycia" które jak dzisiaj wiemy jest mozliwe tylko po nacpaniu sie amfetaminá w polsce be.
Jazz oczywiscie byl synonimem wszystkiego co dobre , zachodu przez duze Zet, dobrego zycia i spokojnej, pelnej ironicznego humanizmu inteligencji (czyli cos takiego jak ostre kolo piéc lat temu :D) . taki byl rozklad sil w polskiej swiadomosci muzycznej, mniej wiecej. moze ktos tam kojarzyl ze techno i wpadanie w trans to stary patent ludzkosci i niekoniecznie zawsze zwiazany byl z niemieckimi samochodami i "asertywnymi mezczyznami" którzy nacpani stawali sie jeszcze bardziej "asertywni" itd. ze po drodze jeszcze byli throbbing gristle i wszyscy ci dziwacy z wysp którzy wybaluszali oczy a potem starali sie zapomniec o czym mysleli przed wybaluszeniem oczu, i tak uprawiali magie i po to wymyslili tez muzyke którá potem ktos w bikebordzie porównal z jazzem i MTB?

i moze gdyby nie to ze mówiác JAzz kontra techno mówilo sie wtedy tak naprawde : barbarzynstwo kontra cywilizacja, zlo kontra dobro, faszyzm kontra nowy lad swiatowy, bicie dzieci kontra "rozumny dobrotliwie ironiczny humanizm" , nic kontra cos, to moze gdyby nie to to bogu ducha winni szosowcy by sie nie wkurwili tak jak sie wkurwili za wspomniany artykul. bo gdybymysmy porównywali tylko dwa rodzaje muzyki, no to cóz? jeden woli jéczmien drugi woli zyto jak to rapowal klasyk klasyki. ale tu nastápilo porównanie dwóch wizji swiata, reprezentowanych przez dwa rodzaje uprawiania muzyki, tego tolerancja nie dotyczy jak uczyl mnie dzis rano ksiádz przez telewizor. nie sposób mu nie przyznac racji, sprawa jest dyskretna.

a o co wogóle tej konfrontacji kolarskiej chodzilo chodzilo? a o to ze gdy jedziesz na szosie to rytm jest jednostajny, takie powiedzielibysmy BUM BUM BUM (w domysle LUP LUP LUP ) i rábiesz równym rytmem caly czas. a w MTB? w MTB improwizuje sié , bo teren jest improwizowany w przeciwienstwie do teoretycznej drogi asfaltowej. i czasem trzeba tak, a czasem inaczej krecic a zmienia sie to caly czas, no trzeba miec tajming i filing jednym slowem by sie nie wyjebac.

(tu zwrocmy uwage jak to mozna usemantyzowac doszczétnie tak prostá rzecz jak rytm. niby zwykle LUP LUP LUP a tak naprawde - witkiewiczowski lék przed upadkiem naszej cywilizacji pokonanej przez "wschodniá nieludzká dzicz")

a teraz obserwacje.

pierwsza.

dzis powiedzielibysmy ze kolarstwo szosowe znamionuje prosta elegancja. ze kolarstwo szosowe jest zen.
ze to lup lup lup to w istocie zakléty rytm wybijany przez slowianskich szamanów , rytm który tépiony byl przez kolonizacje koscielná niszczácá pamiéc o dawnej wierze, ale ukorzenil sie ten rytm serca przedchrzescijanskiej slowianszczyzny w kolarswie szosowym. a stád tylko krok do polsko szosowego mesjanizmu, w czym przyznajcie, cos najwyrazniej tkwi. oczywiscie cala ta figura powyzej to czysta improwizacja.

dwa.

oto jak proste porównanie dwóch rodzajów muzyki, które rózniá sie same w sobie tyle co dwa kolory miedzy sobá, zmienia sie w walke dobra ze zlem, gre o sumie zerowej, starcie pisu z po, slonca z ksiézycem (slonce ssie od zawsze! pamietajcie, Hitler byl za Sloncem! )

trzy.

kolarstwo górskie moze nie do konca równa sie z ostrym kolem ,ale gdzies w calej sprawie jest podobna faza. cos bylo se, cos sie pojawilo nowego i jakis taki ee niesmak z obu stron. koegzystencja taka bolesna jest przeciez.

cztery.

bardzo mi sie spodobal pomysl takiego porówania dwóch rodzajów kolarswa, bo gdzies lezy w tym bardzo fajna intuicja uchwytujáca pewne "podobienstwa" jezeli nie "tozsamosci". pomijajác caly balast kulturowy który mówi nam co jest fajne a co nie fajne.