Ostatnio wracałem z salonu ducze na rowerze z ostrym kołem wieczorem i drogę przeciął mi auto. Jechałem drogą główną i przeciął mi droge prostopadle z jednej połówki osiedla w drugie pędzący nocny idiota. W aucie, rozmawiał wesoło przez telefon jedną ręką, drugą prowadził i patrzył się przed siebie co wcale nie jest takie głupie gdy się prowadzi ale np już przy przecinaniu drogi głównej - różnie bywa. Prowadził jak afrykański kierowca londyńskiej furgonetki pocztowej, odwołując się do jakiegoś innego porządku świata. Widocznie miał mocny fetysz i nie wierzył wypadki. Może i tak.
Przypuszczam że mnie nawet nie widział. Odetchnąłem błogo. Mam tyle szczęścia, że moje życie zależało ode mnie -nie od niego.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz