poniedziałek, 7 czerwca 2010

Konkurs

Nie wiem jak to się skończy. Piszę już szósty dzień, nie widzę na oczy, czarnieją mi zmysły. Wsyzstko w tym wszystkim się łączy, to nawet nie jedna zupa w której tonii my są kalafior a wy to ziemniak na pół rozkrojon. Raczej koncert wszechrzeźby lodowej na zimnej plaży. Taka jest to najnowsza moda, religia ostrokołowa oficjalnie dowiedziona. Oto koniec historii zbawienia.Wszystko miałkie jak lód z doliny mak donalda. Jedna wielka słodycz substancji, bez formy. Bezbrzeżna słodka masa i plastykowy patyczek waszej i naszej "episteme".

Wpierw wam coś chciałem napisać, bo gazet dla wariatów jeszcze ludzie wstydzą się kupować więc jedna po drugiej upada. A miałem jak zawsze natrętne, znerwicowane racje za które kiedyś by mnie spalili, kiedy indziej zamknęli w obozie za pasożytnictwo a dziś, dziś jest taka wolność że policja mnie puszcza "bo to wariat, nie widzisz?" , jakby to było jakby zaraźliwe. Gdy jeździłem na pierwszym ostrym kole byłem jak indyjski mesjasz, w sklepach rowerowych rzucali mi świętą jałmużnę śrubek i darmowych suwenirów należną bożym szaleńcom, ludziom wiodącym żywot oderwany, takim co załatwiają sprawy z bogiem w imienie całej ludzkości. A dziś? A dziś ostre koło to "the next big thing" a ja dalej jestem wariatem, ale już takim prawdziwym, wolnoetatowym i mam na to żółte papiery mistrza świata.

terefere, powiecie. Mów co chcesz mówić i idź spać. Czekają tam na Ciebie po drugiej stronie wiedźmy i upiory z kastoramy.

zapomniałem co chciałem powiedzieć.

ave

p.s

chciałem tak naprawdę napisać że dziwni mnie bezbrzeżnie to, że żyjemy w kulturze łacińskiej my - słowianie. my którym łacina jest obca. język choć twór to robaczywy i najlepiej go zapomnieć we śnie, to jest jednością, łączy się tajemnymi przejściami, melodią , rytmem, słowa na siebie zachodzą. język się czuje. skojarzenia, przecież płynie w nas podziemna rzeka skojarzeń. łacina zawsze była obca. to nie nasze. my nie rezonujemy z łaciną. jak możemy do (boga w nas) mówić w obcym języku którego sami nie rozumiemy? dlaczego łacina? i znowu słyszę, stoją polacy, setki tysiący polaków i ukaz z Rzymu przyszedł po łacinie, i nam po łacinie czytają z głośnika i jakie to ładne, jak brzmi w uszach ten martwy język akosmicznej religii. a jak stają w obronie gramtyki, ojejej. dusza sie rwie by mówić w naturalnym prądzie a tu zaraz ktoś strzeli po łapach - "a nie tak sie mówi, jak ty mówisz, zła odmiana, zła końcówka los i przypadek".

był husserl i badał abstrakcyność. wiecie co to jest? abstrakcyjne to coś takiego co nie może istnieć samo. np kolor - potrzebuje jakieś przestrzeni, rozciągłości. nie sposób przestawić sobie czystego koloru, bez jakieś rozciągłości bo kolor zawsze coś musi pokrywać. tak to husserl pisał w takiej dziwnej niemieckiej zapalczywości filozoficznej która dokądkolwiek by nie prowadziła, to na około i co chwile przystając. i my mówimy "abstrakcja". łacińskie słowo. a po rosyjsku? abstrakcyjne się mówi: odwlieczone. Po naszemu brzmi jak "odwleczone". I co, inaczej się czuje serduszko? I tak cały język, od kiedy lata temu ochrzczono nas bez sensu, bez znajomości hydrauliki duszy. co za przykry eksperyment teologiczny, w imię szerzenia ewangelii podboje polityczne? a nasza kultura, nasze pieśni , rzeźby, sny nasze pogańskie? nasz własny kontakt ze światem? teraz mamy dzwonić przez Rzym? nie rozumiem Pani w centrali, dziś się już tak nie mówi, to język cezarów, oni źle skończyli.

i tak jak po niemala dwóch tysiącach lat przyszedł komunizm ze swoją ekonomią za którą dziś wszyscy pokutujemy po była to ekonomia nienaturalna , choć chcieli ją siłą wprowadzić tak do dziś pokutujemy my polacy, dusze nasze za ten gwałt łaciński kościelny na duszach który powtarzamy z polokenia na pokolenia, bo komuś się wydawało : oto recepta na człowieka, a oto mój miecz refundowany złotem cesarskim dla niechętnych. śmiać mi sie chce przez łzy jak widzę że prawdziwy polak to ten w łacińskim kościele, umoczony jako dziecko w religii cesarstwa rzymskiego narodu niemieckiego którego upatrzyło sobie nas na janczarów swojej cywilizacji. i tak sami sobie staliśmy się obcy, mówimy innym językiem niż mówi dusza nasza. mijamy się sami ze sobą. powstaje pęknięcie, ja nie wiem jak to jest ,wiele by można pisać. we mnie jest coś czego mowy nie rozumiem, i to coś chyba nie rozumie co ja do niego mówię. myślę że tak jak alkoholik nie chce widzieć że pije problematycznie, tak polak ma problem by zobaczyć to o czym tu piszę. Będzie sie bronił rozpaczliwie, jak kolarz przyłapany na dopingu będzie przysięgał na matke i budował świątynei opatrzności bożej. Jakiś skurcz, jakiś lęk, chwyciliśmy się Rzymu jakby tylko on ratował nas przed osunięciem się w szaleństwo które jest naszym środowiskiem naturalnym a którego się wstydzimy przed światem rozumnej cywilizacji. My nie logika. Nie jesteśmy na herbacie u królowej. My dzicz. Nasza episteme się rusza i paruje. Coś się jeszcze stanie. Coś nagle pierdolnie, czasy się kończą. Samoloty spadają, woda w górę rzek sie cofa, ostre koła w supermarketach.

Ale myślę co to ma do ostrego koła, a ma, i jeżeli dojechałeś do teraz to oto finał!

Więc wszystko to łączy się z ostrym kołem, tak jak przwidział to Laibniz. Wolnobieg jednak , choć świetny - nie powiem, ale oddziela człowieka od, no właśnie, od czego? Sądze że oddziela człowieka jakim jest od tego jakim chce być. Ostre jest tu symbolem, ba! Symbolem bezwiednym! I tak jak chrześcijaństwo utonęło w symbolach - z tego morza, morza symboli wyłoniło się totalnie bezsensowne , desemantyczne ostre koło. Pustka - Pista -pustka, która dzieli obrót korby od pierwszego poruszenia tylnego koła, pustka która dzieli umysł buddy od umysłu buddy i w końcu pustka która dzieli wszystko od wszystkiego bo wszystko ze wszystkim jest połączone! Wolnobieg jest akosmiczny jak chrześcijańśtwo, zrywa połączenie między przyczyną a skutkiem, wolnobieg to bóg deistów który raz kopnął w pedał i rower się toczy. Wszyscy razem, tu i teraz, oto egzegeza ostrego koła. a słowo się rzekło samo./

6 komentarzy:

  1. to będzie można coś wygrać czy nie?

    OdpowiedzUsuń
  2. wyygrałem!! (kanczelara)

    OdpowiedzUsuń
  3. męczy cię ten kościół rzymsko-katolicki, uwolnij się od tego

    OdpowiedzUsuń
  4. generalnie dobry pomysł :D równie to łatwe co metodycznie zapomnieć języka albo oszaleć z własnej woli na spokojnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Myśmy też popadli w racjonalizm, a przecież już Bergson intuicyjnie kochał jedną takę Pistę. I właśnie nam, supermarketami, racjonalizują ostre koło i zapominają, że to się miało odbywać tylko na zasadzie uświadomionego popędu.

    OdpowiedzUsuń
  6. wow, bardzo mądrze! no niech mnie. uświadomiony popęd:D piękne!

    OdpowiedzUsuń