Wczorajszy temat poruszył mnie głęboko. Całe życie ludzie szukają sensu w cierpieniu a tu ktoś odkrył że sens cierpienia jest w lansie. Cierpimy dla lansu. Dla autokreacji. Dla lansu mamy niewygodne rowery. Stąd Opus Pista. Oni (ci z Opus Dei) sobie na udzie montują cierniowe podwiązki by cierpieć a ja sobie montuję pisty i jadę po bruku. Na to samo wychodzi w końcu. Z tym że ich jest tysiące a nas jest czterech.
Albo i człowiek się cieszył bo wie że ostrokołowe męczeństwo jest królewską drogą do nieświadomości? Kij go wie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz