piątek, 21 czerwca 2013

Bikefitting terapeutyczny

Jakoś ostatnio dostałem taką recenzję, że na moim rowerze się jeździ wygodnie w takiej pozycji na ważniaka. Że cały rower, subtelne zależności położenia kierownicy i siodełka w niezauważalny sposób zachęcają człowieka do przybrania takiej dumnej nieco XIX wiecznej pozycji.

Mając na względzie całą paletę działań terapeutycznych opartych na pracy z ciałem można by pokusić się o taki terapeutyczny bikefitting. Osoby nieśmiałe, o pewnych deficytach emocjonalnych byłyby korygowane. Albo osoby objęte zwlekaniem dostawałaby rowery lo-pro o mocno przesuniętym w przód środku ciężkości.

A jak już o zwlekaniu. Jest takie zwlekanie perfekcjonistyczne. Że nie robię bo chcę zrobić idealnie. Znam takie rowery które się rodzą kilka lat, o kilka lat za dużo, niepotrzebnie. Wsadzić w nie byle co, niech jeżdżą, niech zbierają przygody na własne konto.

Tutaj pojawia się Szymonbajk ze swoim naiwnym życiowych kołczingiem, "chwytaj dzień ciulu" i inne tanie porady psychologiczne.

Albo inaczej, jeszcze inaczej. Zakończymy Twardochem, i pamiętaj że jeżeli złożyłeś sam rower to w nim wszystko widać. Kompleksy w kołach a skrywane ambicje w napędzie.

Spotkałem kiedyś gościa w Empiku który skulony w kącie oddawał się zbrodni Onana oglądając poradniki erotyczne. Co za przypadek żałosny, myśli że jeżeli się tylko tak troszkę odwróci od wszystkich to nikt nie zobaczy co on robi. Jesteśmy tacy sami. To że nasze rowery poprostu są, wcale nie znaczy że nic o nas nie mówią, że nie zdradzają nas. Że nie są fortelem obmyślonym przez kogoś uwięzionego na dnie naszego umysłu, rodzajem konia trojańskiego, podstępu, zakodowanym ogłoszeniem które umieszczamy w miejscach takich jak PedalRoom, tak samo jak mieszkańcy Warszawy wtykając setki karteczek w poszukiwaniu krewnych w zgliszczach powojennej Stolicy.

xxx


ale nie myśl o tym
moj kochany nie myśl
za wiele myślisz żyj
po prost żyj bezmyślnie 
żyj




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz