piątek, 21 stycznia 2011

Bohaterzy ostrokołowcy wchodzą za darrmo

W Kalifornii Szukalski zaczął rozwijać teorię Macimowy, zgodnie z którą język polski był pierwotnym językiem ("mową maci"). Wszystkie inne języki świata powstały ze zniekształconej polszczyzny. Przyczyniło się do tego krzyżowanie słowiańskich nadludzi z Yeti - tak powstały inne narody zwane przez Szukalskiego Jetinsynami, zawierające mniejszą lub większą domieszkę złych genów po małpoludach.

xxx

Jeżeli jeszcze nie spotkaliście Stacha Szukalskiego, wielkiego polskiego rzeźbiarza który w wieku dwudziestu lat wystawiany był w galerii obok Witkiewicza i Malewskiego a potem stworzył dość pojechaną pseudnaukę - tzw. zermatyzm w których chodziło z grubsza o to że Adam i Ewa mówili po polsku, co opisał na przestrzeni... czterdziestu dwóch tomów swego dzieła okraszonego czternastoma tysiącami ilustracji to nie wiem na co czekacie. Tradycyjnie zakończe wyimkiem z wikipedii

W 2000 roku odbyła się w Laguna Art Museum w Laguna Beach pośmiertna wystawa twórczości Szukalskiego zatytułowana Struggle (ang. Zmagania). Jednym z głównych sponsorów wystawy był zaprzyjaźniony od dzieciństwa z artystą aktor Leonardo DiCaprio[4]. Według niektórych źródeł grana przez niego rola zbuntowanego artysty Dowsona w filmie Titanic była hołdem złożonym polskiemu rzeźbiarzowi

xxx

czwartek, 20 stycznia 2011

Kometa


xxx

fixed frrrrrr

środa, 19 stycznia 2011

Nocne zdjęcie


i jeszcze negatyw:



Teatrr

Ostatnio znów widziałem Fight Club. Jest tam scena gdzie dwóch (?) głównych bohaterów wyciąga ze sklepu sklepikarza, straszą go bronią bo katyńsku skutecznie po czym darowują życie z warunkiem takim, że za rok jak go znajdą znów to ma zrealizować swoje wielkie marzenia i plany a jak nie to będzie santo burito. Na dowód zabierają jego drajwin lajsens żeby za daleko nie uciekł i by móc go odszukać w tłumie azjatów z których każdy jest podobny do każdego co przerażało nawet Witkacego który poza tym nie bał sie niczego czemu dał dowód osiemnastego września 1939 roku.

xxx

muszę przyznać że sporo szczególnie konserwatywnie nastrojonych recenzentów zjechało ten film jako "uwłaczający inteligencji". Więc zastanowiłem sie czy nie jest to poprostu Paulo Coelho w troche innym wydaniu? Muszę sie zastanawiac nad takimi rzeczami by nie zastanowić się nad tym co takiego złego jest w prozie autora Allchemika. Poza przejebanym brakiem dystansu do tematu? Czy to aż takie złe? A może jednak kamieniowanie jest dalej chic en vogue i pod jedną ścianą stoi Coelho, hipstersi i disco polo i kiedyś ktoś nam to wypomni jak rażące nierozpoznanie prawdziwej natury Buddy?

xxx

Przemyślałem tą kwestię tego chińczyka, i tego jak strasząc go piekielnie bohaterowie "zmusili go" by postanowił z całą mocą zrealizować swoje marzenia. Przyłożyłem do tego kilka różnych znanych mi koncepcji i moja wielka głowa wypluła odpowiedź.

xxx

otóż zwykłe postanowienie, nawet baaaardzo mocne (od dziś nie jaram!) jednak ciągle się utrzymuje na powierzchni. Na powierzchni jak na twardej tafli lodu, którą stanowi nasze zadowolenie z sytuacji, poczucie bezpieczeństwa w znanym nam otoczeniu, kontrolowanym i przewidywalnym. Tymczasem nasi bohaterowie zgotowali azjacie chwile totalnego, największego przerażenia, emocje tak silną i szczytową , niekontrolowaną , żegnał sie z życiem. I gdy był on tak "rozmiękczony", gdy puściły wszystkie jego normalne granice, gdy był auntentyczny w pełni, wtedy zasunęli mu propozycję odkupienia, i on podjął te postanowienie w stanie całkowitej autentyczności, całym sobą, to nie było jak klepanie w kościele "przysięgam" gdy myślimy o zupie. On wtedy nie myślał o niczym innym, jak o tym że właśnie jego życie doznało gruntownej przemiany. A silna emocja, stan najgłębszej trwogi sięgającej samego dna jego bezdennej egzystencji, emocja która zawładnęła nim całym nie pozostawiając żadnego bezpiecznego schronu bunkra wydrążonego w psychice gdzie mógłby się ukryć i sterować marionetką swego ciała i persony, ta emocja była katalizatorem koniecznym. Koniecznym by bohaterowie mogli zasunąć mu tego egzystancjalnego anala bo tak bym to nazwał.
Ta analogia (nomem omen) jest ciekawa i broni się w paru miejscach. Po pierwsze, trening czystości któremu jesteśmy poddawani powoduje że chowamy się z naszymi anusami gdzieś po toaletach, gdzie w zaciszu pozwalamy sobie się wypróżnić, raczej nie chwaląc się tym otwarcie. Kupa jest zła. Kupa jest brzydka i niepożądana. Tymczasem w chwilach wielkiej trwogi, w tej sekundzie gdy skazaniec na stryczku traci grunt pod nogami ale jeszcze nie poszybował w dół zapadni - zwieracze puszczają , przestajemy udawać bo emocja bierze górę. Uważam że to cenna myśl, tymbardziej że jak wiecie w anusie są dwa zwieracze, świadomy i nieświadomy (dokładnie tak jak dwa gwinty na pieście torowej). Zacisnięty zwieracz jest tu analogią normalnego funkcjonowania, gdy chowamy różne kwestie pod dywan, wypieramy, nie żyjemy autentycznie w pełni kontrolując się tak jak tego chce od nas społeczeństwo. W tej sytuacji postanowienia jakie podejmujemy nie mają wielkich szans być auntentycznymi. Nawet gdy uda się nam "kontrolować" by robić te rzeczy, czujemy że pozostajemy kiespkimi aktorami a w środku tkwi coś co domaga się odpowiedzi, zaspokojenia a przed czym broni się społeczeństwo bo to coś może w pierwszym kontakcie odrzucić, to może być really big shit... Więc gramy dalej swoje role, chyba że los nam zasadzi anala, tak jak azjacie z filmu. Np. Hiob mi się nasuwa na myśl. Wszystkie inicjacje, rola emocji ostatecznych w różnych ceremoniach, rytach przejścia itd. Tak się robi np z człowieka marines. Zmęczony treningiem człowiek zostaje poddany praniu mózgu i zaczyna głęboko wierzyć w to że jest marines. A jednak umówmy się. W kwestiach najważniejszych, ostaetecznych - autentyczność obejmująca całą osobę jest niezbędna. Spróbujcie teraz pomyśleć o śmierci. Nie da się umrzeć nieautentycznie. A żyć się da?

xxx

Mikołajek - bohater mojego dzieciństwa,

zostawił inny mem w mojej głowie który chciałbym teraz przywołać. Otóż chłopcy na przerwie robili zeza, i nagle któryś z nich krzyknął nie rób zeza w przeciągu bo ci zostanie. Ciekawe. Proszę, posłuchajmy raz jeszcze.

Nie rób zeza w przeciągu, bo ci zostanie.

xxx

Może się wam to wydawać przedziwne, ale kiedyś byłem kurierem rowerowym w mieście gdzie nie przychodzi zima. Wtedy były zupełnie inne klimaty, dziś powiedzielibyśmy - oldshool. Nie wiem co wtedy myślałem, ale wiem że pewien etos który wyznawałem a który wcale nie zasługiwał na tak poważne greckie słowo, prowadził mnie do maskakrycznych sytuacji na ulicach.
Ileż to razy minąłem głową ciężarówkę i to tylko dzięki temu że się schyliłem? Kiedyś mijał mnie autobus i nagle otorzyły sie drzwi zaparkowanej taksówki, i wiele wiele innych. To były sytuacje ostateczne, trwające ułamki sekund. Czułem wtedy coś, co mogę nazwać jedynie...
fixed fearr

to uczucie które jest esensją ostrego koła. Które zawsze gdzieś tam się czai. To uczucie które ewokujemy brakiem hamulców, nieprzyklejoną szytką, dekadenckim luzem na pieście. To uczucie graniczne, strach przed nowym narkotykiem, strach przed ciemnością, przed nawiedzonym domem, strach przed żywiołem wyobraźni. przed samym sobą. To uczucie do którego pcha nas głód transcendencji. Bo filzoofia uprawiana na ostrym kole to inna niż ta uprawiana za biurkiem. Gdy jadę i myślę, a nagle zabłyśnie na moment trwoga ostrokołowa - wtedy myśl moja wpada w czeluść umysłu gdzie dobrze wiem - trafi na czarnoziem użyźniony całą zgnilizną zachodniej kultury, przebije się zielonym swym pędem przez taflę codziennej świadomości materialistycznej jak bambus przez klatkę piersiową skazańca w chińskiej torturze i zakwietnie głęboko psychodelicznym kwiatostanem który zapach odurzać mnie będzie w majowe podwawelskie noce gdy osiąde z mym ostrym na boju.

xxx

co te endorfiny robią z człowiekiem?

poniedziałek, 17 stycznia 2011

Poraz praz.

Fixed fear.

xxx

Wypadałoby się przedstawić.
Jestem Midasem postmodernizmu.
Cokolwiek ujmę w szczypce mego umysłu
ulega natychmiastowej dekonstrukcji.
Uprawiam więc swobodne spadanie w formie i konsekwencji.
Cześć.

xxx

Mam taką wizję, w kwestii możliwości tragedii psychicznych. Zdaża się lunatyzm. To wyobraź sobie teraz że się budzisz z ręką na siekierze stojąc nad bezgłową resztką swej rodziny. Taki przypadek lunatyczny. Wstyd, no nie>?

Czasem myślę że może teraz wszyscy zaczną się budzić, i wyrzucimy te nasze rowery które nam śmierdzą, zostawimy je na mieście niezapięte a potem zniknie to miasto i na jego miejscu przybysze ze stolicy zobaczą gęsty las tysiącletnich drzew. bzdura. potem nazwą to w wieczornych faktach "końcem świata w krakowie"

xxx

może za chwilę nikt nie będzie pamiętał o co nam chodziło z tym ostrym kołem? bo przecież zdaża się zapomnieć rzecz nagle i nieodwołalnie, wielka tradycja chińskiego taoizmu widziała w tym nawet obietnicę zbawienia, w tym że te chlubnie precyzyjne szczypce naszego umysłu są zwyczajnie dziurawe.

xxx

niedziela, 16 stycznia 2011

Santo Burito!

xxx

Dekret o cudzie.

yeah!

w radio zet podali w wiadomosciach. za jakiś czas ogłoszą powtórne przyjśce chrystusa tylko w eremef ef'm.


xxx


xxx

Pojawił się też hermeneutyczny Hermetyczny Zakon Prawdziwej Pisty który wiedzie byt na facebooku. Jeżeli więc chcesz się lubić z czymś ostrokołowym, a uważasz że dodawanie "fxed gear" do nazwy polskich miast (np. FIXED GEAR ZĄBKOWICE) jest równie piękne jak chrzczenie polskich dzieci imionami gwiazd amerykańskich seriali to zapraszam. Nic nie obiecuję, ale jeżeli już coś się pojawi, to napewno nie widziałeś tego wcześniej (gdzieś).

wtorek, 11 stycznia 2011

Popołudniczy

Osiągnąłem stan doskonałej obojętności graniczący z delikatnym podirytowaniem. Taki typ osobowy jaki można spotkać w kolejce do kasy. Wąskie usta, krew czarownicy w żyłach. Dziś się tropi wiedźmy metodami próbkowania ich DNA. Cały Holocaust można cofnąć bo mamy przecież te włosy zdeponowane w muzeum zagłady. Sklonuje się za państwowe pieniądze kogo trzeba (Niemcy to świadomi i dobrowolni niewolnicy państwa), a potem zapomni o sprawie.
Przemieszczam się po mieście na dziele sztuki do którego stosunek mam nienawistny. Ostre koło jest mi ekranem na który projektuję z czarnej ciemni mojej psychiki kolejne majaki. Dlatego zapinam go na klatce by mieć czas na jakiekolwiek prawdziwe życie.

xxx

ale nie trwożcie się. Na każdą przypadłość jest cytat. Kultura to bowiem jedno wielkie forum inwokacyjne (dyskusyjne, internetowe)

xxx

ale jak to wszystko się zaczęło? Gdzieś po drodze straciłem coś co miałem na początku? Czyżby kolejna historia uniwersalna która znajomo brzmi. Wypstrykam się z tajemnic. Tyć będe jak kastrat. Wiesz gdzie leży moc upajająca gdy mówisz czysty absurd, gdy duch pana zawładnie pijackim słowotokiem? W tym, że gdy mówisz najczystszym absurdem masz to uczucie uwalniania najbardziej wewnętrznej spontanicznej prawdy, tej której nie ma komu powiedzieć bo nikt jej nie zrozumie więc w sumie się kłamie na odpierdol się, bo wszyscy kłamią. Kościół, tłum skanduje mszę. Powiedz mi to własnymi słowami.

xxx

Dziś duch się we mnie poruszył. Stałem na światłach. Nie dokładając się do smogu ani trochę. Już zrozumiałem dlaczego mam prawo jechać środkiem ulicy , zajeżdżać drogę autom, nie przyjmować mandatów ani honorów bić kodeksom drogowym. Gdzieś znikł już mi etos kultury na ulicy, zgubiłem go, wypadł mi z kieszeni. Poczułem słuszny gniew, coś co musiał czuć Jezus gdy wyrzucał handlarzy ze światyni. Powietrze w Krakowie truje, przykro się na to patrzeć a skoro już muszę oddychać, niech nie oddycham na marne.