środa, 30 listopada 2011

Tak mi się przypomniało w sprawie stojaków rowerowych które zagrażały rowerzystom dojeżdżającym do nadzwyczaj prestiżowego warszawskiego biurowca. Zmyśliłem kiedyś historie o górze gdzieś w Ameryce Północnej która jest przeklętą górą native american. Ona miałaby "chwytać" wspinających się, np pionowa ściana kilkaset metrów, wsadzasz palce w szczelinę i nagle nie możesz ich wyjąć, jakby skała się zacisnęła. Więc te stojaki, co z nimi? Przetopione z żydowskiego narzędzi alchemicznych?


Z narzędzi tortur SB? Z wraku samolotu który spadł na pentagon uczyniono Tupolewa a potem z Tupolewa stojaki? Z carskich kajdan czy może nawet z wrót do piekła Dantego
odzyskano surowiec? Czy może stojaki zaprojektował sam Giger a poświęcił Crowley?


Czy może z ramy na której ktoś urwał se czakram? Z czego te bluźniercze stojaki powili że teraz jakiś bohater rodem z tru Lovecrafta musiał je usunąć ratując prestiż, rowerzystów i świat na końcu cały przed Stojakami które tworzyły chaotyczne niepokojące wzory geometryczne przez które przechodziły istoty z innych wymiarów...? Istoty zagrażające oczywiście bezpośrednio dziejowemy prestiżowi polskiego erotyzmu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz