niedziela, 13 listopada 2011

Stolica Prapawianów Poradzińskich

rozumiem religie w sensie socjologicznym. co więcej jako doświadczony mag chaosu a zarazem socjolog głęboko doświadczony postmodernizmem mogę się przerzucać między bytem a nie bytem dowolnie. Np z całego serca jestem po obu stronach ostatnich zamieszek w Stolicy, dopingowałem nawet policję jak biegła. Nonsens. Czasem z czułością marzę o porannej Mszy a potem jest Valhalla Rising. Ale religia jak tao, ściśle związane z Faszyzmem nie może mieć miejsca bez Ducha a my żyjemy w świecie udawanych orgazmów za co muszę obciążyć rachunkiem "udawane chrześcijaństwo" , udawane - bo nie wymyślone samo ale narzucone i to było nie było siłą razem z talonem na przemoc symboliczną i niezaleczony sentyment do Zachodu do którego zawsze będziemy dwanaście stóp w tył, a nie jestem tama toi tychw na kwestie gospodarcze i powodzenie historyczne Narodu, oi nie.

postuluję powrót do naturalnej wrażliwośći religijnej, spontanicznej i szczerej, płynącej z serca a nie "zgadywane" jak w szkole katechizm. bez pośrednika, powstałe w rozmowie równorzędnych istot a nie podyktowane przez kratke konfesjonału maczetą. Nasz Duch może odrosnąć, jak nie on - to co?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz