która mogłaby się skończyć inaczej ale kończy się akurat tak że sierota zdeprawowany twardym życiem w radzieckim domu dziecka, ziomo który zawsze dostaje już spóznione panny i to mu wystarczyć musi za matke i ojca, ten bohater związku radzieckiego rozpacza na obczyznianych wzgórzach gdzie polegli jego najlepsi koledzy jak się okazało w sumie całkowicie niepotrzebnie tylko sms nie doszedł co jak wiadomo się zdarza bo każdy sms raz do roku nie dochodzi...A była też scena gdzie chorąży weteran płacze wśród ma(c)ków czerwonych

bo nie pozwalają mu wrócić by napierdalał afgańskich muzułmanów wśród których o dziwo przewija się pełno amerykanów których to można poznać po okularach i lajfstajlowych spodniach a którzy gdyby nie okazja z której własnie korzystają podzieliby pewnie los Charlsa Mansona na ziemi ojców, choć tak naprawde ktowie vo to znaczy dla amerykanina ziemia ojców i o co im wogóle chodzi...
Więc gdy kończy się ten wyciskacz łez dla mężczyzn, gdzie dziejowy logik ukazuje nam dopełnienie zbioru aksjomatów -ojczyzna, obowiązek, religia - czy też kończy się inny tym razem niemiecki film Das Ekspriment
gdzie reżyser jawi dokończenie zdania jestem człowiekiem i... wtedy bardzo lubie sobie w takich chwilach gdy jestem zostawiony sam sobie z pulpitem windowsa i pewnym zmiąszaniem w sobie puścić Masha
i zobaczyć że jednak świat niekoniecznie musi być pełen frazesów, karabinów, trupów, i tragedii by był naprawde fajny.
p.s
gdy puściłem mamie Masha, ona zrozumiała tyle co była w stanie i orzekła że ludzie Ci wyglądają na bardzo zadowolonych z życia i szczęśliwych co zdaje się być bezpośrednim efektem ich pasji. Gdy pomyśleć że tacy sami młodzi ludzie sto lat temu podjudzani przez cesarzy/dyktatorów/ rewolucjonistów ruszali na siebie z bagnetami widać że podjudzeni przez filmy lajfstajlowe, wyekwipowani w rowery i kaski ruszający w dół ulic San Francisko mężczyzni to sen Woltera o pokoju na świecie, przecież jakby to Hitlerowi pokazać toby zwariował. Jak to, powiedziałby, a Rzesza? A co z moją Rzeszą? Dokąd oni idą, ale przecież wojna!
Był taki zespół West Coast Art Pop Experimental Band
i mieli taki kawałek Suppose They Give A War And No one Come. Czasem naprawde lepiej wyjść na rower.
hear the marching, hear the drums.
OdpowiedzUsuńa amerykanie w afganistanie to śmiesznie.najpierw im dawali broń i doświadczenie żeby tłukli sowietów radzieckich a teraz ich chcą tłuc bo nie wiem czemu.
ci afganistańczycy są taką chorągwią widocznie powiewaną przez wiatry wielkich mocarstw, papierkiem lakmusowym.