czwartek, 25 lutego 2010

Delirijum.

Ostatnio zauważyłem że ostre koło przyciąga pojęcie dwuznaczne i nieszczęśliwe. No to jazda.

Zacznijmy od tego że jest -zen-. Mam wrażenie że krytycy zapomnieli o tym że zen ma mocny wymiar etyczny, może nie w naszym europejskim rozumieniu tego słowa ale jednak. Jakby to że "ostre koło jest zen" mialo znaczyć mniej więcej tyle że jest minimalistyczne czy też że jadący przeżywa jakiś abstrakcyjne formy świadomości nikomu w zasadzie nieużyteczne, nadbudowane ponad prostą swiadomość materializmu niechętnego. Jakby znaczyło to bardzo mało gdy właśnie paradoksalnie znaczy to bardzo dużo.

Że ostre koło jest faszystowskie to już orwell pisał że "faszystowski" to jedno z najbardziej nadużywanych określeń na świecie. I nie mylić faszystowskiego z nazistowskim. Nigdy.

I w końcu że ostre koło jest modne. Tutaj mamy pomieszanie dwóch znaczeń. Z jednej strony moda jest wtedy gdy ktoś komponuje rzeczy które potem zakłada i idzie w pizdu tak odziany w miasto by go sfotografował przypadkiem jeden ze stu najbardziej wpływowych umysłów w świecie mody. A z drugiej strony mamy modę jako to ze np w tym sezonie modne są buty z gumisia więc każdy je ma by za tydzień mieć inne. Harmonia i geniusz całości to moda w pierwszym znaczeniu, moda w drugim to poprostu kariera przedmiotu. W pierwszej opcji moda wychodzi od człowieka, w drugim, przychodzi do niego z zewnątrz. I nie wiem w którym z tych dwóch trybów modne jest ostre koło.

xxx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz